Nie, nie szaleją, bo chore są biedulki. Od środy antybiotyk podaję i nic nie pomaga. Juz wczoraj nie jadły. Jedna kicia Mela jeszcze dzisiaj je, ale już tylko troszeczkę. Filip przechodzi łagodniej, bo nosek nie jest zapchany i chociaż oddychac może. Dwie kicie Matylda i Małgosia noski zapchane mają az przez otwarte pyszczki tylko oddychac mogą. Co chwilę wycieram, bo gile zielone lecą z nosków. Prychają, kaszlają i źle oddychają. Wet mówi, że podawać antybiotyk, że trzeba czasu. Ale jak nie jedzą, to przecież wątroba im padnie. Próbowałam karmić na siłę, nic z tego. Nie wiem co robić. Chyba pojade do weta, może zastrzykami szybciej pomoże. Co robić? Pochudły, słabe są. Myślałam ze im pomogę, a tu nic z tego. Ja nie moge brac do siebie żadnych już kotów, a zwłaszcza młodych. Te stare są nosicielami, same nie chorują, ale zarażają tych młodych. A wszystko zaczęło się od Niuńka i Murki, bo juz chore bardzo przywiozłam do domu. Izolowanie nic nie dało, bo i tak przeszło na młodych. No i już było dobrze jakis czas, a teraz znowu się zaczęło.
Jak mi ich podrzucili, to były piękne zdrowe czarne kuleczki. Nikt nie chciał, więc zostały u mnie, no i teraz tylko cierpią. Już lepiej by było gdybym je gdzieś wyniosła do jakiegoś gospodarstwa, może byłyby zdrowe? przynajmniej. Ktoś wyrzucił dla mnie, ale nie pomyslał nawet co je u mnie czeka. Boże!!!!!!
