Ponieważ na fotkach widać ciut większą liczbę kociów niż do tej pory nam zostało przedstawione, z niecierpliwością czekamy na prezentację reszty domowników (nie wyłaczając ludzkiego kociaka )
ale fajny wątek ka_towiczanko zapisuję się na czytanie i niezmiernie jestem ciekawa, czy bohaterowie główni są z katowickiego schroniska? z czasów kiedy jeszcze tam nie bywałam
Własnie trafilam na wątek i mnie zaczarował (Historia Życia Czarnego Kota była moją ulubioną lekturą przez wiele lat, wątek nie ustępuje pierwowzorowi ). Zaznaczam i niecierpliwie czekam na cd
Cottonie, pod względem stosunku do weterynarzy jesteś moim mentalnym bratem. Każdy wet, który się mną zajmował, nosi pamiątke w postaci śladów po moich zębach. Wstyd się przyznać, ale w klinice wet i mojej pani się oberwało- w amoku wbiłem jej zęby w rękę, aż do kości. Głupio mi, jak sobie o tym przypomnę Borys.
A ja Cottonie, w przeciwientwie do Ciebie i Borysa, byłem najłagodniejszym pacjentem, ciężko chorującym na kk. Poddawałem się przez ponad miesiąc czasu wszystkim tym kroplówkom, zastrzykom - patrząc w oczy Ludziom i błagając: "wyleczcie mnie, a będę grzeczny " Teraz jestem zdrowy, chociaż chudziutki jeszcze, ale wcale nie jestem grzeczny Duża woła na mnie ADHD - Alik
P.S. Będziemy z Perikiem czekać na ciąg dalszy Twojej mega ciekawej historii...
Cottonie, ja tak samo reaguję na weterynarzy jak Ty. Tylko że mój wet jest mądry i nie daje mi żadnych goopich jaśków... Inka
Twoje opowieści o Eison przypominają mi moją siostrę Pigułkę, ona też zawsze była taka łagodna, nawet jak jej wybuchła białaczka (miała wtedy ledwie 8 lat)... Ech, tęsknię za nią, choć odeszła w sierpniu 2006 roku... Psot