O tym że nasi znajomi się dokocili dowiedzieliśmy się w Sylwka

A jeszcze miesiąc wcześniej próbowałam ich dokocić po śmierci ich ukochanego psa.Oczywiście powiedzieli że już żadnego zwierza ,bo strata tak boli że już sobie nie wyobrażają .
A tu wchodzimy do nich i co widzimy ?
Na środku pokoju śliczny drapaczek ,wkoło pełno kocich zabaweczek ,w kuchni kilka miseczek
No i co się okazało ?
Za firanką siedzi śliczna mała kocinka
Sama przyszła z 3 tyg.temu (przed Nowym Rokiem) Znaleźli na wycieraczce w największe mrozy .Wychudzona ,zagłodzona i chora ,malutka - wielkości dłoni
No i przygarnęli ,wozili do weta ,wychuchali i jest

oczywiście u TŻ-ta na kolankach
A jeszcze Wam pokażę naszą Kicię "pocztową" .
Pocztowa bo my blisko poczty ,a kicia jest zawsze w pobliżu.
Od kilku lat .Już kiedyś o niej pisałam...
Jej pańcia zmarła z 3 lata temu i tak ktoś próbował ja udomowić ,ale ona kocha wolność i prawdopodobnie nie da się z nią w domu wytrzymać .
Odkąd pamiętam ma jedno oczko przebarwione ,jakby po uszkodzeniu
W lato jest całe dnie na dworze ,leży sobie w trawie .Nic jej nie przeszkadza ,nawet psy
W zimę mieszka w jednej z piwnic.
Dbamy o nią wspólnie .
Niedawno poznałam babkę co przychodzi z innego końca miasta żeby jej przynieść jedzonko.
To u jej ojca w piwnicy kicia ma domek
No i już wiemy dlaczego u kici zawsze jakieś puste ,albo niedojedzone tacki
Ona się cieszy że jeszcze ktoś dba o kicię i ja się cieszę że nie jestem sama
Choć jeszcze w lato poznałam gościa co ma okno blisko kici piwnicy i mówi że kici już się w główce przewraca ,bo nie zawsze chce jeść
A jak ona ma chcieć jeść ,jak właśnie ją ktoś nakarmił

Nie da się kici zrobić wyraźnego zdjęcia bo ona barankuje


Wygląda na to że kicia jest wysterylizowana ,bo nigdy odkąd ją znam w ciąży nie była i kociąt nie miała.