Biszkopt dziś samowolnie opuścił pokój. Jak wróciłam do domu wyczułam ze coś jest nie tak, koty w panice. Koko nastroszona jak torpeda. Rudy siedział po kaloryferem, też był spanikowany. Z trudem go złapałam. Śpi, biedak. Straci jajka w przyszłym tygodniu.
Berta wczoraj rano zakończyła (wreszcie) ruję, będę jej umawiać sterylkę w przyszłym tygodniu tak czy owak. I Rudemu też. Właśnie wchłonął 10 dag mięsa z ostatnią dawką odrobaczenia, robali nie widać było. W przeciwieństwie do jego współlokatorki- ta po 1 dawce fenbendazolu od 2 dni wymiotuje robakami, setkami glist. Czegoś takiego u dorosłego kota nigdy nie widziałam. Dobrze że martwe są