Wrocław/u Ewado 3 małe kociaki, u Martki 2+2

Trzymam mocno :ok:

też trzymam :ok:

Dziewczyny są pełne poświęcenia. Ossett przeczołgała się wczoraj pod tym tarasem, zapaskudzonym totalnie wszelkimi śmieciami, aby zbadać teren i próbnie postawić klatkę.
Dzisiaj pada deszcz.
Żeby tylko kot chciał to zrozumieć.

Kciuki dalej trzymam zaciśnięte!

I jak, udało się?

Obawiam się, że nie, bo by się dziewczyny odezwały.

zaglądam, co tam?

Prawdopodobnie kociak nie pokazał się ani w sobotę, ani w niedzielę.
Na pewno ewado albo Martka(która nie ma netu w domu) jutro coś napiszą o tym.
Nawet jeżeli tak było to jest jeszcze spora szansa, że jeszcze żyje, jest gdzieś ukryty, zwalczy chorobę i wtedy się pokaże. To się zdarza.
Może trzeba by poobserwować ten teren dłużej i przeszukać budowę? No, ale to chyba nierealne
W piątek kocica-matka krążyła wokół nas...

ossett pisze:Prawdopodobnie kociak nie pokazał się ani w sobotę, ani w niedzielę.
Na pewno ewado albo Martka(która nie ma netu w domu) jutro coś napiszą o tym.
Nawet jeżeli tak było to jest jeszcze spora szansa, że jeszcze żyje, jest gdzieś ukryty, zwalczy chorobę i wtedy się pokaże. To się zdarza.

Wiem, że koteczka złapana, po wizycie u weta- antyb. i odpchlenie. Evado sama dała sobie radę. Super. Teraz trzeba mysleć o sterylizacji tych kocic.

martka pisze:Wiem, że koteczka złapana, po wizycie u weta- antyb. i odpchlenie. Evado sama dała sobie radę. Super. Teraz trzeba myśleć o sterylizacji tych kocic.

Trzymanie kciuków chyba pomogło! :love:

Może ewado(też ma talent do łapania :king:

!) napisze potem dla celów dydaktycznych jak to zrobiła-wątpię, aby koteczka złapała się do klatki.

Tak, złapała się w niedziele

Byłam w sobotę ok. 9-tej, ale bez klatki, po prostu zobaczyć czy jeszcze żyje. Kocica była na miejscu wiec w niedzielę byłam już przed siódmą z klatką. Ok. 8 przyszła pani Ania - karmicielka. Kiciałyśmy wspólnie, ale nie chciała podejść. Pani Ania uznała, że trzeba się poddać i poszła do domu, a ja zostałam. I tak sobie siedziałyśmy po dwóch stronach płotu do ok 11-tej, aż w końcu kicia zdecydowała się wyjść. Trochę to trwało, ale głód zwyciężył i weszła do klatki :mrgreen:

Później już poszło szybko - tel. do Martki po namiary do weta, który pracuje w niedziele i kocica siedzi za pralką. Jest okropnie dzika, fuczy i prycha, o tym żeby do niej podejść nie ma mowy - na razie. Byłam z nią w Doranie. Dostała antybiotyk i została odpchlona. Wyskubała sobie cały bok, wetka mówi, że to dlatego, ze ma alergię na pchły. Mam jej podawać unidox przez 2 tygodnie 1x1/5 tabletki, a jak nie będzie chciała jeść to za 2 dni na zastrzyk.
Bardzo dziękuje wszystkim za pomoc i wsparcie. Bez Was nic by z tego nie wyszło, ale kot cały zaropiały i :ok:

wciąż potrzebne. Postaram się wieczorem wrzucić jakieś zdjęcia.
Jeszcze raz wielkie :1luvu:

Nie, nie mam talentu, po prostu się zawzięłam i byłam zdecydowana tam siedzieć choćby do wieczora :mrgreen:

klatkę przestawiałam chyba ze trzy razy, właściwie to chodziłam za nią z tą klatką, aż w końcu schowałam się za drzewem i udawałam. ze mnie nie ma :mrgreen:

Basiu, czy mogę jutro podrzucić ci klatkę?

Super że kcia już złapana i bezpieczna. Ewado super akcja :-)

super że się zawziełaś :-)

Kciuki za zdrówko i oswojenie małej trzymam z całych sił :ok:

Unidox my zawsze dakjemy 1/4 tabletki małym kotom a dużym 1/2 tabletki - tak zalecają lekarze w Legwanie, więc propnuję dać jej 1/4 a nie 1/5 tabletki tym bardziej, że ona jest bardzo zakatarzona.

mawin pisze:propnuję dać jej 1/4 a nie 1/5 tabletki tym bardziej, że ona jest bardzo zakatarzona.

Chyba własnie tak zrobię, bo nie wiem czy by mi się udało podzielić tabletkę na 5 części równych części :oops:

ewado pisze: Wyskubała sobie cały bok, wetka mówi, że to dlatego, ze ma alergię na pchły. Mam jej podawać unidox przez 2 tygodnie 1x1/5 tabletki, a jak nie będzie chciała jeść to za 2 dni na zastrzyk.

Ta sama vetka leczy mojego kota uczulonego między innymi na pchły-to dość często się zdarza u kotów! Świetnie sterylizuje!

ewado pisze:Bardzo dziękuje wszystkim za pomoc i wsparcie. Bez Was nic by z tego nie wyszło, ale kot cały zaropiały i wciąż potrzebne.

Widać, że kociczka ma silny organizm, tak że na pewno szybko z choroby wyjdzie.

ewado pisze:Nie, nie mam talentu, po prostu się zawzięłam i byłam zdecydowana tam siedzieć choćby do wieczora
klatkę przestawiałam chyba ze trzy razy, właściwie to chodziłam za nią z tą klatką, aż w końcu schowałam się za drzewem i udawałam. ze mnie nie ma

Umieć się tak zawziąć to też oznacza TALENT bezcenny dla kotów w potrzebie.

ewado pisze:Basiu, czy mogę jutro podrzucić ci klatkę?

Umówmy się gdzieś na mieście w miejscu i o czasie dla Ciebie wygodnym.
Dostosuję się.
I może poczekajmy z tym do środy, jak będziesz pewna, ze nie musisz ją łapać klatką łapką, żeby zanieść ją na zastrzyk!
Jak będzie Ci potem potrzebna dla złapania kocic to Ci znowu pożyczę.

Znajome kocice wolno żyjące wydają mi się wszystkie jakieś takie grube, ale to chyba za wcześnie na to aby były już kotne... (To chyba futro i ochronny tłuszcz bo kocury też grubo wyglądają. ) No, ale wkrótce mogą być...

Wrocław/u Ewado 3 małe kociaki, u Martki 2+2

Kto przegląda forum