wiesz co, Pawel, powiem ci tak: nie wierze w to swiecie tak, jak no niektorzy w Boga wierza. Nie traktuje tego jako wyrocznie, na zasadzie: karty tak "powiedzialy" to tak musi byc i koniec, ale owszem, wierze w to, wierze, ze "mowia" prawde. Kiedys sobie sama wrozylam i sprawdzilo sie wszystko, choc troche na niektore rzeczy musialam poczekac bardzo dlugo. Koega wrozyl naszej kolezance, wszystko sie sprawdzilo, z tym, ze jemu jakos wychodzilo, ze to nastapi w ciagu roku-2 lat, ale przeciaglo sie do 3 lat i ile sie nie myle. Nie jest to jakis wrozbita, tylko zwykly amator, ktory ma talent do tego, interesuje sie tego typu sprawami, ma ogromna intuicje, ale oczywiscie nie ma tak wielkiego doswiadczenia w tym, jak profesjonalni wrozbici, wiec moze sie nieco mylic w interpretacji znaczenia ukladu kart. Znajomej pani tez wrozyl i wszystko sie sprawdzilo. Tak wiec wierze w karty, czy to tarot, czy klasyczne czy jakies inne. Nie uwazam tego za wyrocznie itp, nie traktuje jak lek na wszelkie problemy, ale czasem potrzebuje obiektywnej "podpowiedzi", gdzie powinnam szukac rozwiazania swoich problemow i dlaczego akurat tam. Mam oczywiscie swiadomosc tego, ze niewlasciwie uzywanie tych kart, uzywanie je przez niewlasciwe osoby lub tez wykonanie ich przez niewlasciwe (niezyczliwe) osoby, jak i brak ostroznosci i zdrowego rozsadku przy poslugiwaniu sie nimi, moze zaszkodzic, sprowadzic na nas cos zlego, zle moce itp... Mam swiadomosc "sily" tych kart, dlatego tez bardzo zadko siegam po ich "rady" (ostatnia wrozba byla moze ze 2-3 lata temu), no i tez nie kazdego prosilabym o postawienie mi ich. Bardzo wazne sa emocje osoby stawiajacej, ucucia tej osoby w stosunku do osoby, ktorej sie wrozy. Jesli wrozbita jest negatywnie do nas nastawiony, to te emocje moga wplynac na wynik wrozby a nawet cos zlego sciagnac na nas (swiadomie lub nie).
Do kolegi mam zaufanie pelne, choc wrozbita nie jest, ale wiem, ze jest mi zyczliwa osoba, a jednoczesnie potrafi spojrzec na moje sprawy obiektywnie, tu wierze, ze przekaze mi naprawde to, co wyczytal z kart.
Kiedys mialam tez tarota, i moja mama sie smiala, ze jeszcze kota i szklanej kuli mi brakuje

Ale cos w tym jest, skoro moja najwieksza slaboscia sa wlasnie czarne koty, a kula szklana... hmmm... wrozyc z niej bym nie potrafila chyba, ale jako ozdoba na mebel bylaby nawet fajna
