sabina skaza pisze:miałam oddać sąsiadce,ale ona powiedziała że ona pogoni koty spod balkonu, bo jej nie stać na ich karmienie.
Kurde, to jest właśnie najgorsze, jak ktoś zaczyna coś robić, przyzwyczai do czegos koty, to nie może tak sobie zmieniac zdania...
Tak jak ci ludzie z kamienicy gdzie pracuję, przez to musiałam wziąć do domu Filipkę i Kitkę a przecież mogły sobie żyć tam na podwórku, tylko sąsiad niepotrzebnie je przyzwyczaił do wchodzenia do mieszkania a potem się rozmyślił i przyszły mrozy a drzwi zamknięte
Biedne siedziały ciągle na schodach, i patrzyły w okna czy im ktoś otworzy drzwi
My z Dorotą naprawdę stworzyłyśmy doskonałe warunki naszym podwórkowcom, na tyłach naszego podwórka są ogródki działkowe, jedna działka jest opuszczona, jest tam altanka, w altance wstawiłyśmy kilka styropianowych domków, koty są codziennie karmione, zazwyczaj 2 razy dziennie, ale sąsiad wabił te kotki do siebie wędlinką, pozwalał się wylegiwać na kanapach, trwało to kilka miesięcy, koty się przyzwyczaiły, a on któregoś dnia stwierdził, że nie stać go na karmienie kotów, że nie mogą u niego pomieszkiwać, tylko, że one już nie chciały wrócić do altanki...
A teraz ja mam problem, bo o ile Filipa jest super kotką, kontaktową, mizistą i wogóle super i na pewno znajdzie dom to Kitka jest dzikusem, syczy, nie daje się dotknąć...i nie wiem jak znajdzie dom, jeśli nie uda mi się wyadoptowac jej razem z siostrą, może ktoś weźmie je obie.
Ale i tak wolę je miec w domu niż zamartwiac się, że znów siedzą na mrozie pod zamkniętymi drzwiami i nie rozumieją co się stało, że ich wpuszczać nie chcą.