Ja mam kota z waty

Kocham ją nad życie, ale walka z kołtuniącą się watą od 13 lat też u mnie czasem budzi furię
Mam złe doświadczenia ze strzyżeniem w gabinetach - ale to jeszcze sprzed wielu lat, jak nie było specjalistów od tego. Ostatnio cięłam ją u groomerki ze cztery lata temu - pani raczyła obciąć kotu wąsy

Za to obyło się bez uspokajaczy farmaceutycznych. Teraz robię już wyłącznie sama, bo nie chcę seniorki niczym faszerować.
Wycinam kołtuny po troszeczku, ale przyznam, że z portkami (z tyłu na nogach) jest dramat - ani nie pozwoli tego uczesać, z ani wyciąć porządnie

No, ale robię tak jak piszesz - po 5 minut jednorazowo.
Czasem obsmyczam całego kota po trochu i ta procedura - stworzenie kota krótkowłosego - zajmuje mi ze dwa tygodnie

Robię to dosłownie po kawałeczku, po centymetrze nieraz. Wygląda średnio, to fakt, bo w międzyczasie część zaczyna odrastać.
Polecam też bardzo furminator do wyczesywania wacianego podszerstka. I pudrowanie - pudrowanie bardzo skutecznie oddala wizję kota pokrytego dywanem kołtunów.