Mi się ogólnie zawsze marzył kot. Najlepiej jak by był czarny. Ale jakoś tak zawsze było, że nie mogłam mieć kota. No i mojemu tacie się kociaki urodziły, więc powiedział, żebym wybrała. Były 3 czarno białe i jeden czarny. Od razu wiadomo było, którego wezmę

Ale w tym przypadku to nie robiło różnicy dla reszty kotów, bo reszta u taty została i ma się dobrze

I to jeszcze takie wielkie kocury z nich są. Nawet kotka jest od Borubara większa.
Marzy mi się jeszcze czarny szylkretowy kot (dopiero tu się dowiedziałam, że taki 'kolor' futra ma nazwę) ale zawsze myślałam, że to, że kiedyś takiego spotkam na swojej drodze graniczy z cudem. A teraz jak patrzę na stronę schroniska to co chwile jakieś szylkretki tam trafiają.. Może kiedyś będę mieć wymarzone futro hehe

A Pinki mam na DT, niestety teraz nie mogę mieć drugiego kota na stałe, finansowo nie dam rady

Ale gdyby była taka możliwość to by została i kolor futra nie ważny dla mnie, bo jest kochana strasznie..
Więc jak chcesz łiskasową panienkę, to wiesz, mała domku szuka
