Witamy, już dawno nie spimy, tylko nie zawsze do komputera jest jak usiąść. Dziś od rana młyn, bo taki jeden pies Gucio ode mnie, który żyje na wolności, bo jak zwiał z kojca, to wybrał takie zycie i ni jak nie mogę znaleźć na niego sposobu żeby wrócił. On to własnie dzis od samego wczesnego ranka przyszedł na jedzonko, ale nie sam. Przyprowadził ze sobą całą zgraję psów. Było ich chyba z 10. Wszystkie moje psy tak sie rozszalały, że pozapędzać do domu nie mogłam. Mówię Wam, jak na filmie dwie bandy psie. Jedna i druga darły sie na siebie przez siatkę, a jeden z moich dookoła pobiegł do nich na walkę. Oj było co rozganiać. Jeszcze mi sie nogi i ręce trzęsą. Na szczęście tamci na moje wiski uciekli. Bardzo mądre sa bo jak wrzeszczałam żeby przestali sie gryźć przez siatkę, to mnie nie słuchali. Musiałam dookoła po sladach Miska z porządnym kijem lecieć. Potem sprzątanko, wiecie kuwetki, potem karmienie, no i dopiero usiadłam na kawusię, którą baaaardzo kocham. A za chwilę powtórka z rozrywki z psami. Potem jak skończę z psami, to na nowo z kotami i tak dzień zaliczony. Dziś musze się wyrabiać trochę szybciej, bo trzy kastracje mamy, więc jak wrócimy, to troche trzeba będzie popilnować, posiedzieć przy nich.
Sylwuś/Frodo/Maniek, na szczęście opryskał kwiatek i ja nie umyłam, to zadowoliny więcej nie pryska. Co jakiś czas podejdzie tylko, powącha, powie miau, mryyyy, maaamma i zadowolony połozy się na jakiś czas pod tym smrodkiem. Śpi obowiązkowo, albo na poduszce nad głową, albo na szafie. Połozyłam mu tam poduszeczkę, ale kładzie się obok. Wprowadził do mojego domu trochę arystokracji, bo to prawdziwy lew salonowy. On nawet jak się bawi, to z gracją. Jest przy tym bardzo ostrożny. Próbuje mu zdjęć cyknąć, ale cosik się stało, bo jak tylko wyciągam aparat, to do mnie podchodzi i nie mogę zrobić. Poczekam, jak bedzie spał, to może sie uda.
Napisałam wyżej Maniek, bo zauwazyłam, że na Maniek reaguje. Ale do niego wcale nie pasuje, tak tylko czasem powiem. Kochany jest
