Moja mama to bardziej o swoim kocie mysli, ze bedzie mial kumpelę, bo jemu smutno samemu i dla suki zyc nie daje, zaczepia ja do zabawy, a ta i owszem, ale wtedy to juz kot spyla po chwili, bo to duża ON-ka i jak sie rozbawi to on juz nie chce. Z Agatą to bylo tak, że jak ja znalazlam to w pierwszej chwili zadzwonilam do mamy i poprosilam czy by jej nie wzięła, bo u mnie kk panuje, a ona maleńka i mialam ja zawieźć, ale jak kupilam w pierwszym lepszym sklepie saszetkę i zobaczyłąm, że ona nie umie jeszcze jeść, to pojechałam kupiłam mleczko dla kociąt i też nie piła i serka nawet takiego zmielonego nie lizala, to doszłam do wniosku, że mama nie poradzi sobie z takim maleństwem i obdzwoniłam wszedzie gdzie tylko mogłam, ale niestety nikt nie mogł jej wziąć, więc zabrałam do mnie na wieś. Ja też nie umiałam sobie poradzić z karmieniem, bo ona wypluwała wszystko, nawet buteleczkę z maleńkim smoczkiem kupiłam i nic. Po prostu wypluwała i koniec. Znalazłam wtedy 15 km od mojej wsi własnie Frydzię, która miała karzełki i włascicielka nie zgodziła się przyjąć Agatki na czas wykarmienia, to ja wzięłam ich wszystkich do siebie na czas, do kiedy kotka wykarmi moją kicię. Stało się tak, że przyszła jesień, potem zima i nie miałam sumienia oddać karzełków do tej kobiety, bo u niej koty w klatce po królikach mieszkają. Zawsze jak Frytka miała kociaki na zimę, to nigdy miot nie przetrwał do wiosny. Tak to Agata przeżyła, ale mnie kotków przybyło. Frytka jest bezproblemowa, prawie sama się wyżywia, bo chodzi sobie i przychodzi pospać tylko. Cos tam poje, ale prawie wcale, więc jak na razie jest u mnie. Na wiosnę wróci do swojej pani - zasrani. Tam są jej dwie córki dorosłe już i syn. Dorosłe, to jakoś sobie radzą. Tej kobiety wnuki i synowa, jak sa silne mrozy, to czekaja aż babka się uspi i do takiego magazynku w mieszkaniu je przemycaja na noc. Opowiadaja mi, że co rano babcia budzi ich wrzaskiem i ze scierka w reku i koty wygania. Za każdym razem krzyczy ze ich tez po wygania, ale jakos leci. Tolcia to mysle ze dojdzie do normalnosci, bo taka fajniutka jest, zaokraglila sie, urosla sporo. ale Tinusia to taka stynka, dalej mala i chuda, choc jak w rece biorę, to zrobila sie ciężka dosyc. Tylko z wyglądu jest taka różniąca się od Tolci. Bawią się, dokazują, ale juz calą noc śpią grzecznie. Tylko jak ja sie przewracam np. na drugi bok to zaczynają mruczeć przez jakiś czas. Ale jestem zadowolona, bo czyste sa, nie brudzą, tylko do kuwetki. Tinusia to bardzo lubi na gazetki. Jak lubi to ma. Do jednej kuwetki kładę gazetę i tylko ona tam chodzi, choć i do wiórek tez idzie.
Ojejku, ależ się rozpisałam????????
