» Pon sty 03, 2011 22:12
Re: Www u Emila i Lilly-Radio wolna Europa-1.1. urodzinki Lilly
Oj Dziobeczki, chociaz spozniona bez konca, ale jestem.
Wrocilam w sumie juz po 19-tej, ale trzese sie ze zmeczenia i nie mam sily. Ale napisze od poczatku.
Wczoraj tak, wyjechalam juz o 7:30, bo nie moglam spac, a auto i tak trzeba bylo odmrozic. Jazda byla koszmarna, bo i mialam lod, snieg, grad, deszcz i mgle. Do tego pare koreczkow. Tam bylam o 14:30 i odpoczelam w hotelu zanim poszlam szukac cos do jedzenia, bo wiadomo, ze z nerwow ani sniadania ani obiadu nie jadlam. Hotel i pokuj byly ok, ale lozko strasznie nie wygodne i tak byla noc do d... Budzilam sie, brak mi bylo Emila i Lillutka no i mialam uczucie, ze zaraz z niego wypadne.
Rano moja nawigacja mie tak poprowadzila, ze juz myslalam, ze sie spoznie, ale dojechalam przed czasem i szef tej siedziby i inny pracownik mnie przywitali. Ten szef jest piec lat ode mnie mlodszy, ale fachowo ok i bardzo mily. Musialam tam zostac do 13-tej. W tym czasie opowiadal mi o wszystkim i ja mu opowiadalam. Rozumielismy sie super. Dowiedzialam sie tylko, ze po tej akcji ze mna wypisali to stanowisko w gazetach i internecie, zeby miec jednak wiekszy wybor i czulam sie troche w konia zrobiona, ale tak moze musza zrobic. Nie wiem. Tak ze mna rozmawial, jak bym tam juz pracowala. Tez mi sie wypytywal, dlaczego zaglebie Rury chce opuscic itd. Najgorsze w tym jest to, ze bym tyle samo zarabiala co tu, ale tam jest wszystko drozsze... Nie wiem, czy ma to mi sie podobac, bo nie wiem, czy dam rade finansowo. Ale robota by byla o wiele lepsza, chociaz biuro do kitu, bo jeszcze gorzej wyglada jak w bunkrze od AYO. Ale idzie cos z tego zrobic. Nie mam az tak wielkich wymagan. Czlowieczo my byc wszystko pasownie. Ostateczna decyzja bedzie podjeta, jak glowny szef z Hamburg bedzie w poniedzialek z powrotem z urlopu, ale od tego strony tez jest ok. Wtedy tez on chce z nim rozmawiac o wyplacie. Byl to dzien bardzo emocjonalny. Czulam sie tam dobrze, bo mialam uczucie, ze on mnie respektuje i zauwazyl, co mam w glowie.
Droga powrotny bylo pieklo na ziemi. Jeszcze wiecej sniegu, bo byla chwilowo sniezyca, znowu deszcz, i gorsza mgla. Do tego dochodzi, ze wiecznie szyby zamazane i nie nadazalam z pryskaniem. W bocznych nawet nic nie widzialam i wymijanie bylo straszne albo wcale nie mozliwe. Potem, jak napisalam ta sms, ze jeszcze 100 km, zrobilam krotki postuj, zeby zrobic siuuu przed ciezarowka, bo WC tam nie bylo a mi sie mocno chcialo. Wiec wjechalam z powrotem na autostrade a tu nagle sie lampka zapalila... Szok i panika, wiec 5 km dalej nastepny postuj i telefon do brata. Brat powiedzial, ze mam jechac powolutku i pilnowac co sie bedzie dzialo. Wiec podroz sie przedlozyla, bo auto nie reagowalo, jak powinno. I kierownica trudno szla i hamulce cos nie dzialaly. Jechac 80 km/h na czteropasmowce to jest naprawde bol niesamowity. Dobrze, ze bylo ciemno, bo bym sie jeszcze wstydzila. Ale szczesliwa bylam, ze to sie stalo w drodze powrotnej i jakos dojechalam. Strasznie zmeczona bylam i juz prawie nic nie widzialam. No i teraz az sie we mnie trzesie z przemeczenia. Zaraz ide spac, ale musialam najpierw z bebisiami sie pobawic.
Kichaja dalej, ale zle nie wygladaja. Mama tez mowila, ze przy niej wcale nie kichali. Jutro ich jeszcze poobserwuje i zobacze, czy w srode rano pojde. Oplukana jestem ponizej dno a tu jeszcze auto trzeba reparowac. Jutro tez wstawiam go na sprzedaz. Mam dosc. Niech sobie ktos wezmie, poki jeszcze cos za niego dostane.
Spijcie ladnie i dlugo. Do jutra.