Broszka miewa się coraz lepiej

Apetyt ma jak smok, zaczyna łobuzować i wypuszczona z klatki pomyka z prędkością światła nie dając się złapać - oczywiście po drodze sprawdza wszystkie miski czy aby nie ma tam jakiegoś jedzonka
Chodzenie znacznie się poprawiło i myślę że kiedy będzie mogła szaleć do woli to błyskawicznie nadrobi mięśnie i równowagę.
Oddech zupełnie się unormował i nie ma już żadnego posapywania, chrapania czy duszności - oddycha równo i miarowo tak jak zdrowy kot. Czy płuca będą w pełni wydolne okaże się kiedy Broszka wyjdzie z klatki, tymczasem musi jeszcze w niej spędzić ponad tydzień.
W klatce jej ulubionym zajęciem jest pozbywanie się kaftaników co dopracowała do perfekcji
na szczęście szwy goją się bardzo ładnie.
Jedyny problem to trudności ze zrobieniem kupy, ale dziś z małym wspomaganiem udało się zrobić kupala giganta
Mam nadzieję że najgorsze już za Broszką
