Nic szczególnego

, Aziś nadal na wspomagaczach i poprawa jest mizerna, tyle że przez okres ostatniej choroby rozgadał się jeszcze bardziej i teraz chodzi po domu w rytm własnych narzekań i
jojojczeń, nawet kiedy coś go zdziwi, pyta sam siebie "co się stało"

, nie słyszałam jeszcze o kocie, który mówi do siebie, 24/7

Wegunia znów ma lepszy apetyt, ale jak po każdej głódówce, odrzuca ją od poprzednio lubianego jedzenia

, czasem trudno znaleźć coś, co by zjadła. Podejrzewam że te dziwne smaki podpowiada trochę rozregulowany organizm, a trochę psychika.
Kiwuś dojrzewa na maksa, do tej pory tylko próbował
zrobić kotki Falce, teraz jeszcze znaczy teren, jak to na dorosłego samca przystało

. Jest fizycznie zdrowy, tylko ta uszkodzona łepetyna dojrzewa w zupełnie innym rytmie, gdybym wiedziała że jest aż o kilka lat opóźniony psychicznie, wykastrowałabym go dopiero teraz, w końcu osiągnął wiek męski w wieku lat prawie pięciu

Bono tetryczeje i robi sceny zazdrości o inne koty, oczywiście tabletki ma brać tylko on, reszta nie jest godna

.
Falunia znów odmawia jedzenia, ucieka od miseczki z głośnym "hohoho" - ale to akurat normalne, Pręgusek jest takim małym głuptasem, wiecznie zdziwionym całym światem, tylko ten brak apetytu

. Wróciłam do leków na wątrobę i trzustkę, końcem miesiąca zataszczę ekipę na kolejne badania, zobaczymy co w kotkach siedzi

.
Betty rośnie, oczywiście na szerokość

. Trzeba przejść na dietę, bo operowane łapki zaczynają ją boleć

. Brakuje tylko kolejnych problemów z z rzepkami
U Dużych totalnie do d..., ale nie wiem co mnie dziwi. Ten rok to podobno Rok Kota, czyli mój

A tak wyglądałam w święta:

do dziś jestem strasznie słabiutka, a te krwotoki z nosa potrafią wykończyć
