Miziasty Łapek czeka na swojego człowieka na bydgoskim stryc

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw gru 30, 2010 22:01 Miziasty Łapek czeka na swojego człowieka na bydgoskim stryc

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us


Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us
Jestem młodym kocurkiem, urodziłem się wiosną tego roku.Razem z rodzeństwem i mamą byliśmy kotkami wolnożyjącymi w centrum Bydgoszczy.Wszystko zmieniło się 15 listopada,kiedy rozciąłem sobie cały brzuch od zewnetrznej części tylnej łapki po pachę przedniej.2 dni cierpiałem schowany w szopce,moje rodzeństwo miałczało i przyprowadziło karmicielkę.Było mi już wszystko jedno, chciałem tylko zasnąć i nie czuć bólu.Obudziłem się i nic już nie bolało.Leczyli mnie ponad miesiąc, bo rana nie chciała się goić a ja strasznie pokochałem ludzi.Pozwalam im na wszystko, nawet na wpychanie gorzkich tabletek.Są ważniejsi niż jedzenie.A co tam może poczekać najważniejsze żeby każdą chwilkę wykorzystać na przytulanie.Człowiek przychodzi do mnie tylko 2 razy dziennie-to tak mało, żeby mu wymruczeć jak bardzo go kocham i potrzebuję do przytulania.Jestem taki łagodny, miziasty,mruczę jak traktor bo wiem, że człowiek jest dobry!Czekam tu sobie na tym bydgoskim strychu na Ciebie.Przyjdź po mnie, proszę

Saraa

 
Posty: 609
Od: Śro kwi 13, 2005 15:46
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt gru 31, 2010 8:03 Re: Miziasty Łapek czeka na swojego człowieka na bydgoskim stryc

Kociuszku, żebyś znalazł dobry dom
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt gru 31, 2010 12:50 Re: Miziasty Łapek czeka na swojego człowieka na bydgoskim stryc

To niesamowite jak on jest spragniony człowieka.To kotek wychowany na śródmiejskim podwórku.Ten miesięczny okres ratowania jego życia przemienił go w kota, który nie potrafi żyć bez mizania. Dzisiaj rano jak byłam u niego nie dał mi sprzątnąć klatki...tylko miziaj mnie, miziaj, surowe mięsko nie bylo atrakcją.Niechcący go wystraszyłam i wskoczył po drabinie pod dach.Wołałam ,kiciałam raptem kilka sekund...i zszedł, bo chęć bycia głaskanym była silniejsza od strachu.
Ten koteczek tak potrzebuje swojego człowieka.

Saraa

 
Posty: 609
Od: Śro kwi 13, 2005 15:46
Lokalizacja: Bydgoszcz




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Paula05 i 60 gości