Czaruś jest około półtorarocznym kocurkiem mieszkającym na naszych działkach. Jednym z wielu. Regularnie z resztą towarzystwa stawiał się na posiłki. Pomimo tego chudziutki jak przecinek. Na działce ma swoją budkę, sypia tam. Jak to działkowy kot nie był specjalnie nastawiony proludzko. Przychodzą, dają jeść, fajnie, ale bez poufałości. Czasem zajęty jedzeniem dawał się smyrnąć po grzbiecie. Kilka dni temu przyszedł zataczając się i przewracając. Sprawiał wrażenie uderzonego lub potrąconego. Z oczu leciała mu ropa z krwią. Dzięki pomocy Fundacji Azyl Nadziei z Opola został dziś przebadany. USG wykazało nieprawidłowości nerek. Miąższ obu jest zmieniony, jedna nerka jest bardzo mocno powiększona. Lekarz powiedział że jego brak koordynacji może być wynikiem wytrącającego się do organizmu mocznika (tak zrozumiałem). Pobrano krew do badania. Zalecenia - karma nerkowa i rozważenie amputacji tej jednej nerki. Choć lekarz nie ukrywał że szanse może mieć nieduże.
Wiadomo że nie może wrócić na działki. Od czasu jak się źle poczuł, zaczął lgnąć do nas, przytulał się, poddawał się głaskaniu. Bardzo spokojny, pewnie to sprawa złęgo samopoczucia. Całą drogę do weterynarza przespał w aucie na kolanach.
Kocio jest w tej chwili na TDT u mojej TZki. Niestety na dłuższą metę nie mamy możliwości skutecznego zajęcia się nim i zapewnienia mu odpowiedniego leczenia. Szukamy domu który byłby w stanie skutecznie dopilnować jego diety i dalszego leczenia. O ile jego stan pozwoli, kocio będzie szczepiony i kastrowany. Wszystko zależy od wyników badań.
Jest śliczny, czarny z dużym białym krawatem i skarpetkami.



