u mamy lepiej już trochę, chociaż musi się często kłaść, bo słabo się czuje, ale tak ok, tylko oczywiście denerwuje się i przeżywa następny zabieg, zresztą nie mówiąc o mnie...

miała przyjść lekarka, ale jest chora, więc odstąpiliśmy od tego pomysłu, ponieważ mama nie może się zarazić żadną grypą...
byłam dziś u pana karmiciela, kotki ok, zaniosłam "na próbę" mielonego indyka, sami kupujemy udziec i mielimy, przemrażając najpierw oczywiście, no i.... Mikrus zasuwał że aż się uszy trzęsły, więc pan zaprzestanie podawania wątróbki, kotki zjadły dwa spodki, kupiłam też za pieniądze z bazarku Kotek&Tosi mięska surowego z kurczaka TygrysceII, pan się ucieszył, nie mówiąc o kotce...

oto ona:


