Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 28, 2010 13:53 Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Witam wszystkich.
zastanawiam się jak daleko wstecz sięgnąć by opisać jasno to co dzieje się teraz z moim kotem.
Ryś ma 3,5roku. Został wykastrowany jak miał niecałe 7m-cy bo sikał już strasznie w domu. Dużo też siedział sam w domu bo długo wtedy pracowałam, ale mniej więcej w tym samym czasie dobiła do ekipy kilkumiesięczna znajda. Wydawało mi się że wszystko układa się dobrze i koty się zaprzyjaźniły. Jakoś tak rok temu zauważyłam, że koty między sobą nie zachowują się tak jak na początku tzn. są wobec siebie bardziej agresywne. Rysiek ważył ze 6kg a Hati raptem 3 więc wiadomo kto w tych zapasach zawsze wygrywał...
ta historia trwała długo, można by dużo pisać, ale finał był taki, że Hati wylizała się na łapakach i brzuchu, zrobiła się miaukliwa domagając się wyjścia na dwór (balkon nie wystarczył) no i przestała jeść. ze dwa trzy razy przyłapałam Ryśka jak siedział na niej okrakiem i kąsając za kark przyduszał do podłogi. Rady zoopsychologa nie pomogły. Krople Bacha, Feliway, karma RC Calm. Nic. I tak Hati zmieniła miejsce zamieszkania, szczęśliwie w nowym miesjcu odżyła i teraz patrzę jak kwitnie w domku z ogródkiem.
Problem dotyczy tak naprawdę Ryśka. ponieważ moja uwaga skupila się na kotce trudno mi dokładnie wychwycić moment kiedy Rysiek zaczął być ...poirytowany i niespokojny. Ale to już było wtedy kiedy Hati była jeszcze w mieszkaniu. Już wtedy był niespokojny i lękliwy. Jak ktoś pukał do drzwi to Rysiek od razu z burczeniem leciał do kryjówki pod lóżkiem. Niespokojnie bił ogonem w podlogę i sapał przez nos, jakby mu się ciężko oddychało. Nawet jak leżał wyciągnięty na podłodze to ogon cały czas był w ruchu.
bardzo źle znosił chwile kiedy Hati i mnie jednocześnie nie było w domu. Właściwie cały czas miauczał, kiedy wychodziłam z nią na spacer wokół bloku to było przez okno słychać jego wrzaski. potrafił tak godzinę całą jeśli nie było nas przez godzinę.
Sprawy zaczęły się pogarszać jak jej zabrakło, ale to już 6 mcy temu. właściwie z dnia na dzień spadł mu apetyt. do tej pory Ryś był łasuchem, teraz jadł tyle ile trzeba ale jedzenie przestało być najukochańszą czynnością. do repertuaru zachowań dołączyło potrząsanie łepkiem, lizanie się, przebieranie tylnymi łapkami nawet jak leży, ogon rusza się nerowo nawet jak śpi, parę razy też zdarzyło się takie zachowanie jakby coś ugryzło kota: biegał po pokoju z podkulonym ogonem, chował się pod kanapą, rzucał się na grzbiet, próbował polizać po grzbiecie, po bokach, po łapkach i miauczał przy tym. Bardzo faluje mu skóra na grzbiecie ale przy głaskaniu wtedy robi się jeszcze bardziej rozdrażniony. caly czas macha nerwowo ogonem, przebiera tylnymi łapkami, niespokojnie spi np. budzi się z miaukiem jakby mu się coś przyśniło albo zrywa się ze snu tak jak ludzie też czasem robią. Zrobił się miaukliwy, zawodzący, skarżący. gdy się do niego odzywam to odmiaukuje ze skargą w głosie. Jest lękliwy, wzdryga się na najmniejszy hałas, chowa się po kątach a na odgłosy z klatki schodowej leci do drzwi wyjściowych i warczy. Często do tych drzwi podchodzi jak jest cicho i ociera się o framugę, jak drzwi otwieram to wychodzi, ale najmniejsze echo zza innych drzwi powoduje że z burczeniem wraca do mieszkania. Bardzo ociera się o przedmioty pyszczkiem i przymila jak wracam do domu. udaje mi się go jeszcze namówić do zabawy, ale co raz ciężej mu się skoncentrować na niej, rozpraszają go odgłosy kroków i trzaskania drzwiami na klatce. Jakiś czas temu zauważyłam że poduszka i kocyk na kanapie, jak na nie wejdzie, to od razu skłaniają go do kopulacji. potrafi tak przez pół godziny jeździć po kocyku albo poduszce (pisałam o tym w innym wątku, sam w sobie objaw nie jest niepokojący, ale razem z innymio może coś dodać do obrazu sytuacji)
Przez kilka tygodni jak zostawał sam to wył w domu, ale pracować przecież muszę. teraz przestał miauczeć, jakby się poddał, wylizywanie ustało, inne zachowania się nasilają zwłaszcza sapanie przez nos, ciężkie oddychanie, falująca skóra, przebieranie łapkami tylnymi. No i najgorsze że od jakichś trzech tygodni przestał jeść sam z miski. niby domaga się jedzenia ale tylko powącha i odchodzi. parę razy na widok jedzenia zaczął mieć odruch wymiotny chociaż nie wymiotuje. Karmienie go to mordęga, czasem udaje mi się coś w niego wcisnąć ale to za mało, kot waży sześć kg. od kilku dni jest na Relanium,ale to nie jest rozwiązanie na dluższą metę. Poza tym lek nie zmienia jego zachowania powyżej opisanego. no i i tak muszę go karmić sama bo do miski nie podchodzi. Je mi z ręki, ale tak jakby nasłuchiwal cały czas i każdy dzwięk z klatki schodowej powoduje że odchodzi od jedzenia. odbija mu się po jedzeniu albo dostaje czkawki. pije normalnie, może nawet więcej niż zwykle - wygląda to jakby chciał podejść do jedzenia a kończy tylko na majtaniu łapką w misce z wodą. siuka i qpka też normalnie. a przynajmniej do dziś. bo je ostatnio tylko wołowinę, śmietanę i trochę mokrej. więc dziś rozwolnionko
nie miał robionych żadnych badań i nie wiem czy przy tym zachowaniu należałoby jeszcze stresować go wizytą u w eta. jeśli tak to jakich badań się domagać, kot nie wygląda na chorego ale na zestresowanego. Ale nie wiem jak mu pomóc. Czasem mam wrażenie, że i mnie kot już unika (może to kwestia tego że łażę za nim z miską albo z tabletką. Najgorzej że nie chce jeść.
czy ktoś miałby jakąś sugestię co zrobić w takiej sytuacji? z góry dziękuję za wszelkie pomysły i rady.

emeska

 
Posty: 16
Od: Pon cze 07, 2010 19:35

Post » Wto gru 28, 2010 14:10 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Kot może mieć jakieś zaburzenia hormonalne, które mają wpływ na psychikę. Ja poszłabym najpierw bez kota do dobrego weta (bo pierwszy lepszy sobie z tym nie poradzi), opisała sytuację i ustaliła z nim zakres badań tak, żeby potem nie stresować kota wieloma wizytami.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15257
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 28, 2010 14:20 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

tak na pierwszy rzut:morfologia+mocznik,keratynina.
trzeba wykluczyć przyczyny zdrowotne.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto gru 28, 2010 14:22 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

mziel52 pisze:Kot może mieć jakieś zaburzenia hormonalne, które mają wpływ na psychikę. Ja poszłabym najpierw bez kota do dobrego weta (bo pierwszy lepszy sobie z tym nie poradzi), opisała sytuację i ustaliła z nim zakres badań tak, żeby potem nie stresować kota wieloma wizytami.


dzięki za porade. Spróbuję najpierw u mnie z dotychczasowym wetem a jak to nic nie da to chyba Łódź

emeska

 
Posty: 16
Od: Pon cze 07, 2010 19:35

Post » Wto gru 28, 2010 16:15 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

A kot nie ma problemu z zatokami gruczołów okołoodbytowych?
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Wto gru 28, 2010 18:03 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Rakea pisze:A kot nie ma problemu z zatokami gruczołów okołoodbytowych?

rozmawiałam dziś z wetem, ale nie wpadł na ten pomysł. sama się zaś zastanawiam czy mogłoby to trwać tyle m-cy. Kot "bije ogonem" (a to był pierwszy objaw) od czerwca. Nie widać żeby specjalnie się pod ogonem wylizywał no chyba że akurat zszedł z kocyka słuzącego mu za kocicę...

Wet pierwsze co powiedział (dwóch) to podłoże neurologiczne. A jak neurologicznie ok. to raczej psychiczne. Siu zebrane i wiozę do weta na badania.

dzisiaj mimo relanium apetyt prawie zero (kilka kawałeczków wołowiny i kilka chrupków i kilka kawałków rybki) - podane z ręki i po usilnych namowach. Nawet na widok śmietanki odruch wymiotny :(.

emeska

 
Posty: 16
Od: Pon cze 07, 2010 19:35

Post » Wto gru 28, 2010 19:44 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Przede wszystkim zrobiłabym podstawowe badania krwi, a jeśli wszystko jest w porządku, to szukałabym innych przyczyn. Łódź, to doby pomysł, tylko trzeba dowiedzieć się na forum, do którego weterynarza warto pojechać. :ok:
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Wto gru 28, 2010 19:46 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Forumowa Cool Caty jest dobrym łódzkim wetem.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15257
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Wto gru 28, 2010 19:50 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Pytanie może dziwne, ale czy on został dokładnie wykastrowany? Był tu, zdaje się, na forum opisywany prszypadek kocurka- częściowego wnetra, którego kastracja okazala sie polowiczną... drugie pół męskości zostało w kocie
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto gru 28, 2010 21:28 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

taizu pisze:Pytanie może dziwne, ale czy on został dokładnie wykastrowany? Był tu, zdaje się, na forum opisywany prszypadek kocurka- częściowego wnetra, którego kastracja okazala sie polowiczną... drugie pół męskości zostało w kocie


Słyszałam że to możliwe, ale nie mam pojęcia jak weterynarz w trakcie zabiegu kastracji może nie zauwazyć że jądro nie zstąpiło. Tak mi dziś powiedział lekarz z którym rozmawiałam.
A wet robiący zabieg u Rysia mi nie powiedział że coś takiego zauważył a, chyba powinien gdyby tak było co? Poza tym kastracja miała miesjce 3lata temu a Rychu zaczął się seksualizować (to co zauwazyłam) jakieś trzy tygdonie temu. Kociczki, jak jeszcze u mnie była, nie "gwalcił", ale przyduszał ją do podłogi i kąsał za kark, czy miał do tego już wtedy pociąg, nie wiem.

emeska

 
Posty: 16
Od: Pon cze 07, 2010 19:35

Post » Wto gru 28, 2010 21:35 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Kastracja wnętra jest bardziej skomplikowana i poważniejsza. Jak wetowi się spieszyło, to mógł nie zauważyć, albo - nie chcieć sobie dnia komplikować :evil: i nie zrobił ani nie powiedział.
Ale oczywiście możliwe, żźe co innego jest przyczyną takiego zachowania
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto gru 28, 2010 21:37 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

emeska pisze: Poza tym kastracja miała miesjce 3lata temu a Rychu zaczął się seksualizować (to co zauwazyłam) jakieś trzy tygdonie temu. Kociczki, jak jeszcze u mnie była, nie "gwalcił", ale przyduszał ją do podłogi i kąsał za kark, czy miał do tego już wtedy pociąg, nie wiem.

Tak właśnie zachowuje się kryjący kocur.
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

Post » Wto gru 28, 2010 21:52 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Z duszą na ramieniu, ale pojechałam z Ryśkiem do weta bo mnie ten brak apetytu mimo Relanium przeraził, poza tym zauważyłam, że do sapania doszło jakieś takie dziwne gardłowe chrapanie (nie mruczenie, o nie :( i ciężkie przełykanie.
neurologicznie ok., siuk ok, morfologii nie było. Za to migdały powiększone i lekko węzły chlonne też. dostał antybiotyk na 5dni i Rapidex dziś. pozostałe objawy zdaniem weta - psychogenne. A dawka Relanium za mała, Rysiek nie waży 6kilosów tylko 7,5....(sześć i poł ważył we wrzesniu...). No i jest sugestia na temat RC Calm znowu, czy ktoś z Was miał dobre efekty z tą karmą? Bo ja z Hati nie bardzo na przykład.
W Łodzi dobry wet to podobno Pani dr. z przychodni Sfora na Przybyszewskiego, ale chyba najpierw z nią porozmawiam zanim będę Ryśka tam ciągnąć.
No i zobaczę czy mu przejdą te migdałki powiększone. Bo jeszcze wet rzucił że jeśli tak sapie od miesięcy i migdały ma powiększone to może polip...Kwestia wnętrostwa też pozostaje otwarta. Obydwa podejrzenia wymagają dodatkowych badań, a nie jestem pewan że teraz trzeba by je robić. Pomyślałam że lepiej zobaczyć czy leczenie gardziołka pomoże zanim wymęcze kota usg czy endoskopem co gorsza.

emeska

 
Posty: 16
Od: Pon cze 07, 2010 19:35

Post » Wto gru 28, 2010 21:54 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

Z relanium ostrożnie, niektórym kotom po relanium wlaśnie odbija i szaleją :mrgreen:
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto gru 28, 2010 22:35 Re: Długotrwały koci stres? Co można zrobić?

A co to jest Rapidex?
Obrazek

wania71

 
Posty: 4234
Od: Pt maja 19, 2006 17:17

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 136 gości