cytuję z smsa z 24-go: „Melduję, że kot je i chodzi za Mamą, żeby więcej. Boi się miotły, ale na to nie poradzi. Ucieka pod fotel. Jest mało kłopotliwy, bo ma wyłączoną fonię. Biedne zwierzątko, ale teraz mu chyba dobrze"

dla organizatorów świątecznego turnusu
Od siebie dodam, że jak przywiozłam ją w czwartek, to po pierwsze otarła się o nogi pana domu, potem obeszła spokojnie cały domek, powłaziła we wszystkie kątki, poocierała się o wszystkie występy, trochę zjadła, pokazała, że umie korzystać z kuwety, pospała na dywanie, pospała na parkiecie w kąciku za firanką, nie próbowała drapać mebli, raz wskoczyła na kolana mojego TŻ, mruczała, cichutko zamiauczała i co mnie uspokoiło - kompletnie nie zwracała na mnie uwagi (czyli ja nie jestem jakąś istotną częścią jej kotłownianego życia, znaczy łatwo będzie przesadzić naszą kocinkę adopcyjnie, jak się znajdzie chętny domek)