Inga dała plamę
Umówiłam się dzisiaj z Panią chętną na jej adopcję na 14.
Pani przyjechała, a Ingi nie ma ! Szukałyśmy jej z godzinę, w międzyczasie wypiliśmy z panią kawę, herbatę, porozmawialiśmy, ale kota jak nie ma, tak nie ma. Tak, to jeszcze nigdy się nie schowała !
Powiedziałam że o 18 zazwyczaj wychodzi na jedzonko, to złapię ją wtedy i dowiozę.
Ingula wyszła na jedzonko, okazało się że siedziała ukryta gdzieś pod łóżkiem
Zapakowałam od razu w transporter, o dziwo w samochodzie w ogóle nie płakała (a jak wiozłam ją z przytuliska to tak się darła jakby ją ktoś obdzierał ze skóry), a jechaliśmy dość długo, bo jeszcze pojechaliśmy odwiedzić znalezioną sunię w lecznicy.
Domek bardzo fajny, Pani młoda, ale miała zwierzaki w rodzinnym domu. Teraz się przeprowadziła i nie ma innych zwierząt.
Pani dużo pracuje, ale Inga nadaje się idealnie do tego domku, bo ona też jakoś bardzo nie szuka kontaktu z człowiekiem.
Domek niewychodzący.
Na pewno odwiedzę jeszcze Ingę, bo dzisiaj strasznie się spieszyłam, zostawiłam Pani umowę adopcyjną i powiedziałam że odbiorę następnym razem jak dowiozę ks. zdrowia (jak zwykle zapomniałam).
A to ostatnie chwile Ingi u mnie

:

Myślę że będzie miała tam fajnie
