» Sob gru 25, 2010 11:17
Re: Proszę o pomoc w znalezieniu Caniserinu! PP
Beza dostała wczoraj surowicę od Smoka, nie wiem czy dobrze wytypowałam kandydata z mojego stadka, ale Smok jest najstarszy ma ok. 11 lat, u nas jest 7 lat, więc miał najwięcej szczepień (wszystkie koty są szczepione regularnie, ale pomyślałam, nie wiem czy dobrze, że on już ma najbadziej "utrwaloną" tą odporność), poza tym zanim trafił do domu trochę czasu spędził na "wolności", więc tu też liczę na to, ze nie z jednym się zetknął. No i ma najlepsze wyniki ze wszystkich kotów, wprost wzorcowe (ostatnie badania jakieś 3-4 m-ce temu).
Jana, nie mam silnych nerwów, wprost przeciwnie jestem panikarą, jeśli chodzi o koty. Po prostu nie znam tej choroby, miałam z nią do czynienia pierwszy raz, choć przez mój dom przeszło sporo kotów. Tak, jak np. FeLV nie jest dla mnie powodem do histerii, bo już troche mam z tym doświadczenia, jakieś schematy wypracowane, które się najlepiej u moich białaczkowców sprawdzają (i u tych ujemnych, które takie pozostają), tak choroba Julci była dla mnie kompletnym szokiem. Może ktoś bardziej doświadczony założyłby już pp wcześniej, ale ani ja, ani weci tego nie potrafiliśmy. Zdarzało mi się nie raz robić testy z kału kotom, jak coś mnie niepokoiło, ale tutaj zmylił nas przede wszystkim brak krwawej biegunki (jakiejkolwiek zresztą), co dla mnie było głównym objawem pp (teraz już wiem, ze to błędne przekonanie).
Dla mnie jej śmierć jest jakimś absurdem, wydawało mi się, ze tydzień wcześniej ta kicia przeszła już najgorsze w swoim zyciu. Zauważyłam ją, jak jechałam lewym pasem, a obok mnie prawym jechał autobus, był wieczor, zauważyłam, ze dokładnie w zatoczce, na lini kół (koleiny w sniegu) siedzi kot, siedzi i ani drgnie. Autobus wjechał na przystanek, ja się zatrzymałam i mogłam tylko patrzeć, zastanawiałam się tylko w co tego kota po wypadku zapakować. I cud, autobus odjechał, kicia przerażona siedziała w tym samym miejscu. Zbiegła na chodnik i pozwoliła mi sie po prostu wziac na ręce.
Tak przerażonego kota nie widziałam w życiu.
Dlatego z pierwszymi niepokojącymi objawami (brzydka kupa po odrobaczaniu, ale nie biegunka, wymioty niestrawionym jedzeniem), oczywiście poszłam do weta, podejrzewaliśmy różne rzeczy, ale nie pp.
Agn, dzięki za dokładne wyjaśnienia. Zylexis to była pierwsza myśl, ale jednak zrezygnowałam, właśnie z powodu możliwosci chwilowego osłabienia. Wiem, że on nie zabezpieczy przed pp tak naprawde, ale zastanaiwałam się czy ktoś wie, jak w praktyce wygląda kwestia pp u kotów po Zylexisie. Jeśli chodzi o leukopenię z tym lekiem mam jednak najlepsze doświadczenia, jako jedyny na trwałe podniósł leukocyty mojej Melce (białaczka, miała w pewnym momencie 1,9 tys. białych), TFX, Neupogen, Roferon i Virbagen nie dały tak dobrych efektów. Dlatego Zylexis okresowo dostają wszystkie moje białaczkowce i chore koty.
O tym okresie półrocznym wiem, mam pełną świadomość, ze nie dam rady zdezynfekować domu w 100%. Na razie działam Virkonem, ale po swiętach będę miała formalinę, żeby zdezynfekować to, czego nie da się namoczyć/wyprać. Klatka i transportery dodatkowo pójdą w pon. na noc do wetów pod lampę (Virkonem już odkażone).
Nie wiem, co jeszcze mogę zrobić.

*

*

*

Jeśli nie odbieram, to postaram się jak najszybciej oddzwonić - 695-817-051
Wyprzedaż przeprowadzkowa - viewtopic.php?f=27&t=110041 - ZAPRASZAM!