Szeryf po okropnej niewiadomojakiej chorobie miał wielką ranę pod łapą. Wet wyciął mu kawał skóry a reszta została chwycona tylko 2 szwami, żeby sie ta skóra nie rozłaziła. Lałam tam rivanol. Na początku wyglądało to koszmarnie, gdzieś na wątku szeryfkowym chyba sa zdjęcia poszukam.
Tak sobie teraz myślę. Może lepiej byłoby "spruć" tamten szew i tylko właśnie tak zlapać troszkę, żeby odbyt wrócił na swoje miejsce. Może zarośnie.
U Szeryfa rana wyglądała tak jak na zdjeciach. W tej chwili nic nie widać.
Sama rana była wielka, po chwyceniu szwami to większe było wielkości pięciozłotówki
Pierwsze 3 zdjęcia zrobione kiedy ju z było troche opanowane, następne jak juz zaczynało się goić.

Patrząc na to może właśnie metoda rozprucia i jakiś opatrunek żelowy, albo nawet tak jak miał Szeryf zostawione.
U Szeryfa martwica była wielka i krawędź skory sącząca, obślizgla. Miał wtedy tez tragicznie niskie leukocyty. Ale wygrzebał się z tego.