Rozumiem, że plecaczek Sylwusia już się pakuje. Wiem, że to słodko-gorzka czynność. Zawsze wtedy serducho rozpada się na kawałki

bo mimo to, że przekonani jesteśmy o tym, że domek fajny i kochający to zostaje to ziarenko żalu i trochę strachu jak kocio zaadoptuje się w nowym miejscu. Najgorsze są pierwsze trzy, cztery dni. Ale dobre wieści od Nowych są jak balsam na duszę

. Najgorsze są pierwsze trzy, cztery dni.
Proszę już zaraz wymiziać Kocia od ciotki Szury bo pózniej będziecie miziać tylko od siebie.
