Taya fruwała dziś po mieszkaniu, przelatując z fotela lub kanapy, nad stołem i lądując w łóżku.
W gonitwie zapędziła się do łazienki, gdzie na mokrej krawędzi omskły jej się nogi i wylądowała w wannie. No i nie byłoby to ciekawe, gdyby nie fakt, że wanna nie była pusta
Huk się zrobił, bo spadły różne takie, co na wannie stoją, a córcia z miną "ojej, co się stało?" momentalnie rozsiadła się się w korytarzu.
Mimo, że z ogona, i nie tylko, woda spływała strumyczkiem, nie dała się wytrzeć. Właściwie na dobre to wyszło, bo TŻ zmuszony był umyć podłogę
Taya była wściekła, zajęła mnie zębem za łydkę, a potem poszła lizać swój wstyd. Taki afront - szczupła brunetka z mokrą doopą
