Opowiem Wam drogie Ciotki co ja wczoraj zrobiłam, tylko proszę nie oskarżać ani nie chwalić tego
otóż umówiłam się z Narzeczonym,że po pracy przyjedzie po mnie i jedziemy na cmentarz do Rodziców Mojego Taty
zatem jak wyjechał o 15,15 z pracy tak dopiero ( przez te cholerne korki) był po mnie o 17
i pojechaliśmy - zajeżdżamy po 18 na miejsce,od bocznego wejścia - pozamykane bramy,główne też

już byłam zrezygnowana
pytanie:
co robimy????cofnęliśmy się do tego bocznego wejścia,a mój Luby mówi - dawaj przez plot - skoro już tu jesteśmy,mamy znicze itp
I ja jak ostatni wandal przedarłam się przez ten płot a Luby za mną
zależało mi by pójść na grób do dziadków bo miałam ze sobą 2 znicze ledowe .a przed świętami nie miałabym jak się tam dostać bo mam daleko
I po przedarciu się przez ten płot poszliśmy,odśnieżyłam pomnik ,zostawiłam znicze,kilka gałązek choinkowych i miałam strasznego stracha jak wracaliśmy by nas nikt nie nakrył,że przedzieraliśmy się przez płot
...ale co jak co - byłam i to się liczy
Mam jeszcze jedno zadanie w wigilię muszę pojechać na drugi cmentarz tam gdzie pochowana jest mama Mojej Mamy ( zmarła w czerwcu tego roku [*] - moja ukochana babuszka) zawsze była z nami przy stole wigilijnym,a teraz ja muszę jechać do niej - po prostu muszę tam w ten dzień zapalić jej znicz
Mam tylko nadzieję,że o 14 będzie otwarte normalnie i nie będę się musiała przez płot przedostawać

Chciałam się tylko tym z Wami podzielić
