Józefów: dziki kot Tobiasz

Eech...
myślę teraz o tym biedulku, co siedzi sam (a może nie sam?) w tej komórce na opał...

Trzymajcie za niego kciuki, proszę...

Trzymam

**Adopcje: 12 >>**

Chatte pisze:Eech...
myślę teraz o tym biedulku, co siedzi sam (a może nie sam?) w tej komórce na opał...

Trzymajcie za niego kciuki, proszę...

wiesz,ze trzymam :ok:

Strasznie się martwię o takie biedy.Nawt przytulic sie nie am do kogo.Weźcie dziewczyny jakieś pudła i polary by w razie czego rzucić w tej komórce. Nawet miska wyłozona polarem to jest cos. Z reguły zostaje jeden strachliwy. na głoda powinien sie złapać.
jeziorne Norki to był ból głowy jak sam został. Wiem jak sie czujesz.

Gdybysmy tylko mogły zajrzec do komórki - pewnie zgarnęłybysmy i tego trzeciego...
Czekałysmy dwie godziny na mrozie, a to tylko miauczalo i nie chciało wyleźć...
Agneska zostawiła mi łapkę, ale balam sie zostawiac taki sprzęt bez dozoru.

Jutro zaczynam prace o 9, podjade tam ok. 8 rano, może spotkam właściciela.

ale rzuciłyście mu coś do zjedzenia?
bo zapomniałam zapytać?

jak nie to z rana Aga moglaby coś mu biednemu zapodać ..

ASK@ pisze:
Chatte pisze:Eech...
myślę teraz o tym biedulku, co siedzi sam (a może nie sam?) w tej komórce na opał...

Trzymajcie za niego kciuki, proszę...

wiesz,ze trzymam
Strasznie się martwię o takie biedy.Nawt przytulic sie nie am do kogo.Weźcie dziewczyny jakieś pudła i polary by w razie czego rzucić w tej komórce. Nawet miska wyłozona polarem to jest cos. Z reguły zostaje jeden strachliwy. na głoda powinien sie złapać.
jeziorne Norki to był ból głowy jak sam został. Wiem jak sie czujesz.

noo-jeziorne Norki też trochę "moje" byly...
czy wiesz Asia jak się wiedzie Norkom i ParKingowi w DS-ach?
Bo myślimy o nich często...

Nie zostawiałysmy jedzenia, bo w akcji "towarzyszyła" nam młoda suka (nie powiem: zadbana i wesola) i natychmiast wyjadala kazdy kawałeczek żarcia. Delikatnie ja odpędzałysmy, bo może maluch sie jej bał, choc myslę że bardziej bał się nas...

Te złapane maluchy są w dobrym stanie, pekate, raczej nie glodowały.

Kciuki, żeby maluch przetrwał...

aga, jak przeczytasz, może zajrzyj na Spacerową?

zajrzalam. nasypalam troche whiskasa, pokicialam. zero reakcji. wrocilam na chwile do domu, ale nie dawal mi spokoju. wiec wrocilam tam znowu. i gowniarz siedzial, ale jak mnie zobaczyl, spieprzyl czym predzej. teraz jest najedzony i nie wiem, czy go zwabie. moze jeszcze wyjde przed snem, jak dam rade. a jak nie, to jutro bladym switem.

Aga-jakbyś go miała to dzwoń any time-tylko dłuuugo bo trudno się budzę :mrgreen:

No, wreszcie dotarłam i mogę spokojnie usiąść przy komputerze.
Dziewczyny, ogromne dzięki za pomoc i za to, że w ogóle się nimi zainteresowałyście.
Nie daje mi spokoju ten maluch, który został. Pocieszam się tym, że widziałyśmy tam pysio jeszcze jednego, starszego kociaka (a przynajmniej tak nam się wydawało) i nie jest sam. Mam też ogromną nadzieję, że właściciel tej komórki się odezwie i będzie można wejść.
Smarti, czy maluszki troszkę się już oswoiły z nową sytuacją? Jesteś wielka, że dałaś im schronienie i dzięki za pyszne pączki i nie tylko :wink:

Właśnie sobie siedzę i degustuję.....

aaa,na zdrówko-bo ,jak wiadomo , vinum lactifi cat cor , a więc dla nas ,jak najbardziej wskazane :piwa:

maluszki odbyły pierwsze przymusowe mizianie :mrgreen:

są śliczne,burczące puchate i chyba ...długowłose :kotek:

w razie czego naprawde bede dzwonic anytime. wolalabym go nie brac do siebie, mam tu fivowca i bialaczkowca. to nie jest dobre towarzystwo dla malucha.

aga - dzięki za pomoc.
Dobrze, że mały najedzony.
Podjadę jutro koło 8 rano rozejrzec się w sytuacji.

smarti, prosimy o fotki cudeniek

Przez tego małego uparciucha chyba nie będę mogła spać. :evil:

Teraz mogę się Wam przyznać - myślałam, że będą to koty 3-4 miesięczne, bo kto widział 6-cio tygodniowe maluchy pod koniec grudnia. Ta moja koleżanka z pracy, która mi o nich powiedziała, jest osoba zdrowo zakręconą i trochę ciężko się z nią dogadać. Początkowo myślałam, że sobie żartuje. Dla mojego spokojnego sumienia napisałam do Smarti, wiedząc że lepiej zna okolicę niż ja. No i na szczęście Smarti tu o nich napisała, a Chatte zaproponowała, że będzie w południe. A tak nawiasem mówiąc fajnie było spotkać koleżankę z podstawówki po.... nie powiem ilu latach :wink:

Żeby jeszcze tylko ten ostatni gówniarz dał się złapać i żeby to większe się pokazało...
Gdybym miała ze 2 koty mniej, lub trochę większe mieszkanie, byłyby już u mnie i nikomu bym ich nie oddała - są piękne i na tyle młodziutkie, że można z nimi wszystko zrobić. Będą z nich super futra.

Józefów: dziki kot Tobiasz

Kto przegląda forum