» Pt gru 17, 2010 15:56
Re: Oswajanie dzikuna
Mija drugi dzień domowego życia dzikuski. Wczoraj w nocy, chyba z powodu zbyt ciepłej rurki przy kaloryferze, kicia przeniosła się wreszcie do domku z pudła, gdzie ma wygodne posłanko (jedno z tych, którymi moje ostatnio gardzą). Tam nareszcie może normalnie pospać, a poza tym, to w sumie jest mniej widoczna niż za tą szafą. Kiedy się schylę, widzę tylko jej uszy i kawałek mordki zza obramowania posłanka.
Nocą mała uaktywniła się najwyraźniej - rano jedzonko zastałam sprzątnięte, a w starannie zebranych fałdach kapy, przykrywającej tapczan, ujrzałam kupę, której pies by się nie powstydził. Znaczy, mam kolejną obok Gapy czyściochę, co nie będzie grzebać w brudnym żwirku. Dałam jej specjalnie na początek używaną kuwetę, aby wiedziała co to i nie przypuszczałam, że tak szybko ją zdyskwalifikuje. Od dziś ma czystą, z nowym żwirkiem, zobaczymy, czy ją to zadowoli, czy też okaże się ona z zasady dwukuwetkowa. W końcu na dworze miała multum czystych miejsc do załatwiania się.
Bliższych kontaktów z nią na razie nie nawiązuję. Musi z tydzień minąć, żeby przestała się przede mną chować, wtedy będziemy próbować zabawy. Ona przecież zachowuje się racjonalnie w nieznanym sobie i nowym środowisku. Dopóki nie przekona się, że nic jej nie grozi, stara się być ostrożna. Mówię do niej, słyszy też zza drzwi moje rozmowy z kotami (one nieraz chórem mi odpowiadają, strasznie to śmiesznie brzmi), wie, kiedy mogę do niej wejść, a kiedy na dłużej w domu zapada cisza. Teraz trzeba cierpliwie czekać. Kotka jest młoda, ciekawa świata, w końcu się przełamie.