O matulu, ale pędzicie! Już nawet nie próbuję nadążać, zaraz mnie pewnie czeka przeskok do kolejnego wątku;]
Szykuje mi się mój pierwszy tymczasik

2-3 miesięczna czarna koteczka, uratowana z jakiejś sortowni w Ursusie. Zaczęło się od alarmu na fb, że dwa kilkutygodniowe kociaczki ktoś podrzucił do piwnicy i natentychmiast DT potrzebny. Zmiękczyłam serduszko TŻeta ("malutkie kicie, niedawno oczka otworzyły, same w takie zimno...") i się zgłosiliśmy. Dziewczyna pojechała je łapać. Na gorąco info na fb: znalazł się trzeci kotek - TŻ zrzedła mina nieco;] Kolejna info: kotki wyłapane - cztery + mama

Kotka karmi małe, więc nie będą ich rozdzielać i słusznie. No dobra, wiadomo, że piątki nie weźmiemy, żaden dorosły kot nie wchodzi w grę, nie z Azazellą (liczymy, że małe albo zaakceptuje, albo oleje). Jeśli nikt się nie zgłosi, to cóż, weźmiemy cztery

Ale niemal od razu zgłosiły się domki stałe dla 3 dziewczynek

Możliwe, że chłopczyk znajdzie DS, więc "na pocieszenie" dostaniemy zupełnie innego kota;] Albo niedługo, albo po świętach - jeszcze się dogadujemy. Pojawił się jednak inny problem: TŻet się obawia, że się do kotki przywiąże i nie będzie chciał oddać

Ja jestem zdecydowanie protymczasowa, bo tak się pomoże większej ilości kotów, ale zobaczymy;] Mam tylko nadzieję, że nasza wredota faktycznie zaakceptuje małego kotka i nie będzie go ganiać. Ogólnie to mam stresa i cieszę się jednocześnie (że już nie jesteśmy domem jednokotowym).
Moja ulubiona zagadka: Co to jest: małe, białe i dynda?
Kciuki i głaski dla chorych i potrzebujących kciuków i głasków:)