Pń/Luboń: Działkowa czarna armia - i zamykamy

Biedny Pasik

widać, że łapeczka go boli

Trzymam kciuki za złapanie choruszka :ok:

Super, że Silva ma dach nad głową :ok:

Takie sobie miejsce znalazła

Chociaż jak tak teraz patrzę na te foty, to tak wygląda, jakby ona tylko tam pod dach mogla wejść, nie na dół do środka. Musze jutro obadać.
Tak czy inaczej, tam jej nie zasypie, ma sucho i jest osłonięta od wiatru.

Obadaj, czy chociaż płyta styropianu by się jej nie przydała. Zawsze cieplej w łapeczki

Ale Ona Śliczna :1luvu:

Za Pasika

Pasik złapany, czeka w transporterku na wizytę u weta

Łapka wygląda całkiem normalnie, zgina się, nie ma skaleczeń, nie wiem co go boli ...

Fajnie ze udalo sie zlapac lobuza :dance:

. Mam nadzieje ze wszystko bedzie dobrze z lapka.

Marudzi i marudzi w transporterku, a tu jeszcze godzina do otwarcia lecznicy ...
Pasik to bardzo gadatliwy kot, cały czas musi nawijać

W łazience przynajmniej się ugrzeje, ma tropik na podgrzewanej podłodze

Moja Ruda Menda oszalała ze strachu - nie dość, że małego nowego do domu przywiozłam, to jeszcze dzisiaj jakiś gadający obcy w łazience :roll:

Włączyłam mu Feliwaya.

A na działeczce przed chwilą przybiegły oba Gadulce

Gadulec Chudy siedział tam gdzie wczoraj Silva, moze razem tam mieszkają.
Oby dzieci z tego nie było

Mam pytanie. Gdzie chodzisz do weta ? Taka czysta moja ciekawość :oops:

Chodzę przede wszystkim do jednej wetki - Agnieszki Sobieralskiej, która przyjmuje w 3 miejscach : w Akademickiej na Wojska Polskiego, na Zana i w Luboniu na Faustyny.
Czasem też trafię do zmienniczki Oliwki Chosi.

Własnie do dr Oliwki dzisiaj trafiliśmy - Pasik miał łapkę wymacaną, poduszoną, pokręconą - i nic nie wiadomo. Nie ma ran, nie jest spuchnięta, łapka jest ruchoma, w żadnym miejscu nie reagował bólem. Czyli - nic nie wiadomo ...
Dostał na razie lekarstwo, zobaczymy, czy zareaguje. Jak nie będzie poprawy, będę łapać jeszcze raz i zawiozę na RTG pod narkozą.

Już wrócił do altanki - przy okazji nagrzałam troche chłopakom farelką, bo na zewnątrz -12 ...

A samopoczucie psychiczne lepsze, czy raczej do kitu ?

Miejmy nadzieję, że będzie OK i za to trzymam mocne kciuki :ok:

Tak się pytam bo nie mam żadnego weta zastępczego gdyby mojego nie było.

Jak go wypuściłam, poleciał od razu do klateczki Radka się przywitać z kumplem, w tym czasie B&B wygramolili się z budki i pobiegli zobaczyć, co z Pasiem

Potem była nadprogramowa kolacja

Załapali się wszyscy

Przy okazji - miło było poprzytulać trochę Pasika, tak rzadko mam okazję, a to przecież moja króweczka ukochana :oops:

Na szczęście zabrany na ręce zamienia sie w ragdolla - szmateczkę, do tego śpiewającą

Czyli, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, jak mawiała moja babcia

Iza jesteś niesamowita :oops:

Dla działkowej armii dużo :ok:

Pasik rano niby stąpał na łapce, ale jak siedział, znów trzymał ją w górze.
Wieczorem miał dostać tabletkę, ale jak weszłam do altany, tylko mi mignął i zwiał do tapczanu :evil:

On jest chyba klapnięty przez to, że nie wychodzi z altany. Od poniedziałku ma być cieplej, otworzę im okno na parę godzin, niech sobie obejdą wszystkie ulubione miejsca.

Dzisiaj stwierdziłam, że Gadulec, którego wczoraj uznałam za Chudego, wcale Chudym nie jest. To nowy Gadulec

Ale "z tych" Gadulców, bardzo charakterystycznych - ma okrągłe oczy i oczywiście dużo gada

Boi się mnie, nie zszedł nawet z kryjówki do miski ... zostawiłam, poszłam sobie, jak wróciłam po 20 minutach, jedzenie nie było ruszone

Silvy znów nie ma drugi dzień ... znów się muszę martwić :roll:

Na działkach jest mnóstwo kocich łapek - moje nie chodzą, więc to pozostała czwórca. Z obserwacji wiem, że Sreberko tez niewiele się przemieszcza, więc pewnie czarne tak po działkach urzędują.

Pń/Luboń: Działkowa czarna armia - i zamykamy

Kto przegląda forum