A co do tego co jej było, ja myślę, że nerki też. To nie taki rzadki problem, więc moze warto wiedzieć. Dużym problemem była nadkwasota - która jest częstym powikłaniem u nerkowców (czemu wiem to dopiero teraz

- brak bolesności brzuszka na obmacywanie, brak biegunki - jelita niebolesne i na początku działały, no moze poza upośledzonym wchłanianiem (chudła), ale perystaltyka była
- wyraźne problemy z żołądkiem - ta pozycja, "modlenie się" nad wodą/żarciem, obfite wymioty, na koniec mocno kwaśno smierdzące, ale wtedy było już za późno, niechęć do jedzenia
Jak zaobserwujecie takie objawy, pogadajcie z wetem o ranigaście - wystarczyło ćwierć tabletki ranigastu pro (ten słabszy) dwa razy dziennie. Gdyby dostała go tydzień wcześniej, na pewno mniej by cierpiała, a może nawet odpowiadałaby na podstawowe leczenie. Każde kolejne wymioty ją wykańczały. Była coraz słabsza i bardziej zrezygnowana.
Druga rzecz, która jej przy tym wycieńczeniu pomagała stawać na łapki, to duphalyte. Skądś musiała mieć aminokwasy, jelita nie dostarczały wystarczająco dużo, a mięśnie się po prostu skończyły

Gdybym mogła cofnąć czas, to pierwszego dnia zaobserwowanych objawów poleciałabym do hurtowni wet po duphalyte i dostawałby kroplówki codziennie z tym, aż zacznie jeść normalnie. Byłaby karmiona maleńkimi porcjami convalescence, stały monitoring czy kupy lecą (na koniec jelita jej się zatrzymały

Może komuś te wiadomości uratują kota. Ja za nią koszmarnie tęsknię


