W Warszawie nie było kotka dla mnie i znalazłam kicię w Kielcach- niespodziewanie jednak dostałam propozycję przygarnięcia innego buraska i nie żałuję w żadnym razie maluszki
Szalała z mychą, troczkami i innymi cudami na kiju
Mam nadzieję, że dobrze będzie się u mnie czuła i że zawsze będę w stanie się nią zająć jak należy [jutro biedną męczę szczepieniem, oglądaniem przez weta uszek i reszty kota a być może chipowaniem], na razie jedna kocinka będzie u mnie, zobaczymy jak dalej się potoczą nasze losy. Jak mi się uda dostać nową pracę to kto wie
Niewiele udało mi się zrobić zdjęć - przy slabym świetle mój aparat nie dawał rady z tak żywą kotą o.o' Jak robiła sobie małe przerwy to ją "łapałam" i prosiłam chłopaka aby pstrykał albo wołał, żeby przez co najmniej 3 sekundy nieruchomo była [mam z 10 zdjęć z chmurką szarą, a nie kotem!!!]


Na chwilę obecną buraska śpi na oknie owinięta w za długą zasłonę i luksusowo z grzaniem dolnym


Pozdrawiamy kociarzy

