a teraz. przynajmniej w skrócie wyjaśniam, przeklejając co nieco z fragmentów moich rozmów o Pumie z watku Denisi, o co chodzi...
W listopadzie trafiłam na ogłoszenia Mary S o kocurku Sonym. No i oczywiście ze zdjęć, a zwłaszcza na zbliżeniu pysia, to mi się wydaje że to mój Puma był (ale ja jak trafiałam na czarne kocurki, to wciąż mi się wydawało, że podobne do Pumy, nawet mój TŻ twierdził, ze chyba już zwariowałam) No ale jak pokazałam fotki Sonego TŻ, to on stwierdził, że ten to faktycznie jak Puma wygląda No i z opisu Sonego, że jak dziewczyna, że przytulak i że najlepiej na rękach i że psy i koty lubi i na podwórko przyzwyczajony wychodzić - wypisz wymaluj Puma. I w dodatku ogłoszenie z Sosnowca, a mój TŻ w Sosnowcu pracuje i ja teraz myślę, że Puma jemu do samochodu się wcisnął (bo to było zanim skasowaliśmy samochód) a on nie zauważył i Pumek w tym Sosnowcu wyskoczył...
Kotek opisany na zdjęciu jako Sony, czyli kot odnaleziony w Sosnowcu przez Marę S, dwanaście dni po zaginięciu Pumy, który z opisu zachowania, z tego że błąkał się niedaleko miejsca pracy mojego TŻ, no i z wyglądu ze zdjęć, mega, mega, mega łudząco przypomina Pumę, tak jak ten wyglądał w dni tuż przed zaginięciem (tak że nawet mój sceptyczny TŻ stwierdził, że ten to faktycznie jak Puma wygląda). Tyle, że obecnie Sony(Puma?) przebywa w Radomiu, bo został tam adoptowany. Ja staram się, abym mogła pojechać na miejsce i przekonać się, czy kot mnie rozpozna, no i zobaczyć go nie ze zdjęcia.
Z obecnymi właścicielami kotka, kontakt ma Mara S i póki co postanowiła, że na razie o mnie i o całej sprawie z Pumą nic im nie będzie mówić

Na razie mam obiecane zdjęcia kotka z nowego domu. Więc czekam....
Zdjęcia autentycznego Pumy to te wklejone jako pierwsze - robione telefonem komórkowym, więc kiepskiej jakości, no i nie mam jego zdjęcia robionego tuż przed zaginięciem - jedynie w wieku dwóch miesięcy (czyli jak był maluszkiem- to ten kiciak w dłoni mojego męża) i jak miał dziewięć miesięcy (czyli na sześć miesięcy przed zniknięciem. Tutaj Puma w towarzystwie swojego brata Groszka i siostry Zosi).
To "białe" pod szyjką Pumy to raczej nie był krawacik (ze zdjęcia jest takie złudzenie, bo kocyk się wywinął), tylko kilka pojedynczych białych włosków. Nie wiem, jak wyglądałoby to w dniu dzisiejszym (od zaginięcia upłynęło już pół roku), bo młodym kotom z czasem umaszczenie sierści się nieco zmienia (np siostra Pumy, Zosia była buraskiem w pręgi z rudą kreseczką na głowie, a obecnie na całym grzbiecie i tułowiu uwidoczniły jej się rude, rozmyte plamki).
Na zdjęcia jeszcze czekam...Szczerze powiedziawszy jestem już bardzo zmęczona tymi poszukiwaniami i zawiedziona marnym ich skutkiem. Jednak wciąż sprawa Pumy nie daje mi spokoju, bo po prostu nie wiem co się z nim stało. Ciągle jestem strasznie smutna i może rzeczywiście powinnam wybrać się do psychiatry, bo wciąż mam uczucie że on żyje i że powinnam go szukać dalej.
Chcę jeszcze podziękować Delfince, która obiecała pomoc przy jego odnalezieniu i z niecierpliwością czekam na wieści od niej.
Dziękuję także wszystkim za trzymanie kciuków
A
może właściciele kota Sonego odwiedzają forum i sami się do mnie odezwą?Chciałabym po prostu sprawdzić ten trop. Jeżeli Nowi Duzi bardzo przywiązali się do kotka, nawet jeśli okazałby się Pumą, nie odebrałabym im go. Chcę tylko wiedzieć czy żyje, czy ma się dobrze, czy to Puma... i czy mogę przestać szukać i spać spokojnie
