Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 13.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie gru 12, 2010 15:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Angel_ pisze:O kursach to ja wiem;) Niestety szkoły jako takiej nie ma..

Ale studia podyplomowe już są :)
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 12, 2010 15:07 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Studia - to zbyt dużo powiedziane.
Chyba, że myślimy o różnych studiach :wink:
Te, o których pisała Puchacz trwają rok, czyli jest to 10 zjazdów.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Nie gru 12, 2010 15:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

pixie65 pisze:Studia - to zbyt dużo powiedziane.
Chyba, że myślimy o różnych studiach :wink:
Te, o których pisała Puchacz trwają rok, czyli jest to 10 zjazdów.


http://www.portalwiedzy.pan.pl/index.ph ... &Itemid=63

W Poznaniu też na UP mają być za jakiś czas, Marika ma nadzieję, że jak będzie kończyć studia, to się sytuacja wyklaruje.

Edit. Studia podyplomowe z reguły trwają rok, najdłużej dwa lata.
Ostatnio edytowano Nie gru 12, 2010 15:21 przez anna57, łącznie edytowano 1 raz
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 12, 2010 15:13 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:Taka sama dziwna reakcja była po filmiku, który miał zobaczyć andrzej780. Chodziło o pokazanie reakcji Eleny na głaskanie i dotykanie jej, gdy nie ma na to ochoty. Jak niby miałam to pokazać nie dotykając jej a tym samym nie prowokując do darcia paszczy. Być może właśnie ten filmik przypieczętował decyzję o adopcji Soni zamiast Eleny.


dodam, że ja nawet prosiłem o jakis filmik porównawczy i zdecydowanie po obejrzeniu go piekna Elenka odpadła " w konkursie na mój domek " - byłby z nią z byt duży kłopot dla mnie i dla moich dwóch pozostałych kocurów a z Sonią nie ma problemów z którymi nie można sobie poradzić.
PETYCJE PRZECIWKO ZABIJANIU ZWIERZĄT W CHINACH viewtopic.php?f=8&t=148029
zapraszamy na nasz koci wątek viewtopic.php?f=1&t=118175
ObrazekObrazek
www.pustamiska.pl www.karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie

andrzej780

 
Posty: 1925
Od: Pon wrz 20, 2010 2:25
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie gru 12, 2010 15:18 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:MariaD skąd masz taką pewność?

Że zostawiona w spokoju i przekonywana do ludzi łagodnie wróci do równowagi? Z doświadczenia viewtopic.php?f=1&t=52616&hilit=+Balbina

To zresztą jest podstawa oswajania kota po przejściach.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39300
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 12, 2010 15:23 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

No tak, MariaD ma jeden przykład i dlatego pyszczy na moim wątku.

A u mnie było kilka takich kotów a kiedy szły do nowych domów były innymi kotami. W nowym domu z miejsca się aklimatyzowały.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 12, 2010 15:26 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

W dodatku przykład Balbiny nie jest zbyt dobry. Balbina była przed sterylką, więc na jej "zmianę" sterylizacja mogła mieć znaczny wpływ.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 12, 2010 15:28 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:No tak, MariaD ma jeden przykład i dlatego pyszczy na moim wątku.

A u mnie było kilka takich kotów a kiedy szły do nowych domów były innymi kotami. W nowym domu z miejsca się aklimatyzowały.

Który był porównywalny z zachowania do Balbiny?
W nowym domu długo jeszcze byłam z nową opiekunką w kontakcie na gg i dochodzenie Balbiny do równowagi trwało poza okres jaki była pod moją opieką. Teraz nadal jesteśmy w kontakcie i jest już od dawna super. :)
Zaryzykowałam powierzając jej Balbinę, ale było warto. :D

Balbina była kastrowana - doczytaj.

Edit:
MariaD pisze:Dzwoniłam przed chwilą do właścicieli kotki.
Jest to 4.5 roczna kotka, od maleńkości w ich domu. Nie wychodząca nigdy (mieszkanie na 10 piętrze). Nie jest rasowa. Jest wysterylizowana po pierwszej rujce. Do momentu wypadku była bardzo łagodnym kotem, nie okazującym agresji.

viewtopic.php?f=1&t=52616&hilit=Balbina&start=45
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39300
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 12, 2010 15:43 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

A faktycznie, informacja ta dotarła na wątek po 3 dniach.

Koty, które gorzej zachowywały się niż Kukulisia to na przykład Sylwester, Lufka, Tygrys, Odessa. Nawet Smyk ma większy problem z psychiką niż Kukulisia.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 12, 2010 15:56 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Lufka :mrgreen: . To był dopiero hardcore. Porównywalna była jedynie Niebieska vel Blusia z Fundacji, obecnie u Herbi. 8)
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882

'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'

Agn

Avatar użytkownika
 
Posty: 22355
Od: Pt paź 21, 2005 14:01
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie gru 12, 2010 15:59 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Nie wątpię, że miałaś pod opieką koty bardziej agresywne od Kukulisi. :)

Jednak każdy człowiek rozsądnie myślący nie będzie na siłę głaskał kota czy inne zdenerwowane zwierzę, niezależnie od przyczyny tego zdenerwowania.
Obrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 39300
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Nie gru 12, 2010 16:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

MariaD matko, ale jesteś no tego ........ niezbyt lotna w te klocki.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 12, 2010 16:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Zapomniałam, że Pusia na początku była taka, że bez kija nie podchodź. Przecież siedziała jakiś czas w klatce.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie gru 12, 2010 18:05 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

Puchacz pisze:Ja opisałam to co widzę na filmie i jak ja go interpretuję. Błedem jest twierdzić, że na podstawie filmu można postawić. diagnozę kotu.! Nie wiem co dzieje się poza kadrem. Ja widzę to co widzę i na tej podstawie przeprowadziłam analizę. Ja na pewno w swojej pracy nie odważyłabym się ignorować tego co "mówi " do mnie kot, szczególnie nowy, obcy kot.
Dodatkowo obejrzałam inne filmiki na YouTuBe i niestety, na każdym gdzie osoba głaszcząca ma kontakt z kotem, nie robi tego delikatnie. Ja jako kot nie życzyłabym sobie takiego głaskania. No ale cóż, na szczęście nie jestem kotem, i na szczęście zdaje się że wiesz lepiej jak postępować z kotami. Taka mała uwaga. Warto by było pod filmikami na Youtube wstawiać jakiś komentarz, bo oglądając je nie zawsze wie się "Co autor miał na myśli" :)


Zawód behawiorysty to ciągle niszowa profesja, jednak bardzo potrzebna nam, opiekunom zwierząt. Ja uczyłam się odpowiedniego zachowania wobec mojego kota przede wszystkim obserwując jej - kotki reakcję. A także czytając psychologiczne poradniki (sama interesuję się psychologią, chociaż kierunek, który skończyłam, nie ma nic w wspólnego z zachowaniem zwierząt - psychologia ekonomiczna). Nie zawsze kotka ma ochotę na głaskanie, wydaje wtedy z siebie taki cichutki dźwięk (jak ja to mówię irytacji) i wtedy wiadomo, że trzeba przestać. Jeśli się tego nie zrobi, łapie delikatnie ząbkami za rękę, ale nie po to, żeby zrobić krzywdę, tylko dać do zrozumienia, że nie życzy sobie głaskania. Również próby wzięcia jej na ręce, gdy tego nie chce skutkują wypadaniem sierści, czy na przykład falowaniem tylnej części ciałka. Oczywiście jak można się domyślać nie robimy tego, czego kotka sobie nie życzy. Głaszczemy ją też w tych miejscach, w których lubi, a nie lub na tylnej części, bo ma ją wrażliwą. Najczęściej przychodzi sama, na kolana albo do łóżka, przytula się, a głaskana mruczy jak traktorek. Potrafię stwierdzić kiedy jest szczęśliwa, a kiedy ją coś denerwuje. Wyodrębniłam kilka etapów złości, które pojawiły się wszystkie tylko raz po założeniu kaftanika po kastracji:
- spojrzenie na opiekuna, mówiące - uważaj!;
- dźwięk irytacji;
- delikatne złapanie ząbkami za dłoń, ale bez zrobienia krzywdy;
- warczenie;
- syczenie;
- drapanie i gryzienie już bardziej na serio....
(każdy kot oczywiście jest inny, ale myślę, że większość pokazuje nam podobne ostrzeżenia).


Osobiście nie wyobrażam sobie głaskania kota na siłę, gdy tego nie chce, myślę, że w długim okresie nie spowoduje to tzw. oswojenia, tylko wycofanie się zwierzęcia i niechęć do dotyku ze strony człowieka.

amark

 
Posty: 160
Od: Wto lut 02, 2010 23:03

Post » Nie gru 12, 2010 18:10 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-48 kotów-Bydgoszcz.

amark pisze:...Osobiście nie wyobrażam sobie głaskania kota na siłę, gdy tego nie chce, myślę, że w długim okresie nie spowoduje to tzw. oswojenia, tylko wycofanie się zwierzęcia i niechęć do dotyku ze strony człowieka.

Możesz wytłumaczyć mi dlaczego o tym napisałaś? Jaki ma to związek z Kukulisią.
I jeszcze jedno pytanie. Co w takim razie z radami, które nie raz pojawiają się na forum i dotyczą oswajania większych kociąt wziętych z ulicy. Nie raz mogłam przeczytać, że metodą na oswojenie "dzikich" kociąt jest głaskanie ich wbrew ich woli.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: AneriKeram, Marmotka i 75 gości