
viewtopic.php?f=1&t=120531&start=870
Ale mam oczywiście poczucie jałowości swoich działań. Jak strzelanie z armaty do karalucha.
Ciekawym jest, że umiejętność odparcia zarzutu o pisanie nieprawdy już nie wzbudza takiego zainteresowania u oponentów. Najwygodniej jest zamknąć oczy na logiczny wywód i znowu wytrzeć sobie twarz moim kotem i moim sposobem pisania.
Zatem dziś dzień upłynął mi na babraniu się w gównie. Dosłownie, nie metaforycznie. Zabrałam się bowiem za usuwanie z Hopi zalegającego kału. Poszło nam całkiem sprawnie, choć Hopka nie była szczęśliwa w trakcie. Za to po całej procedurze... poszła jeść.


Basza już mniej burczy na mnie, gdy oglądam jej szwy i sprawdzam stan rany.
Ogion na antybiotyku. Łapa oki, używa jej, natomiast z zatok zaczęła schodzić ropa i jedno ucho też się zaczęło paprać. Jutro do Fundacyjnego. Oprócz kontrolnego RTG łapy będziemy robić RTG głowy.