ale jutro krócej pracuję, więc podskoczę do lecznicy
na razie każdy ciotko-wujek odrywa własnym kociastym od paszczy i przynosi do pracy

Przygotowałam esencjonalny wywar mięsny - może jej posmakuje; chciałabym, żeby więcej piła, bo raz - boję się o nerki, dwa, widać, ze jest odwodniona a trzy - tam jest potwornie gorąco w tej KOTłowni

Kicia niestety niechętnie pije wodę, natomiast wychłeptała mleko, które jej przynosili panowie portierzy - wygląda na to, że to taka bida, wędrująca po świecie (może od kocięctwa) i karmiona drugim śniadaniem i pojona mlekiem nie-wlanym do kawy.
Tu w okolicy jest dużo firm w takich jakby garażach, baz sprzętowych itp.
Może chodziła od bazy do bazy i w każdej ktoś jej tam coś dał do pyszczka.
To nie jest dieta dla kota, więc jest taka zabiedzona i zasuszona.
Co do felv, kolejna koleżanka z pracy powiedziała, że jej kot miał być uśpiony, bo wet zdiagnozował białaczkę, a jednak albo nie była to białaczka, albo kot wyzdrowiał (?) - może chodzi o to, że miał wirusa, a nie zachorował?
Zobaczymy, na razie priorytetem jest postawić ją na nogi - może jakby miała bardziej "wyjściowy" wygląd, mogłabym ją przemycić do pokoju i w ciągu dnia trzymać pod biurkiem

A na noc zostawiać w KOTłowni.
Zresztą jeden z tych portierów jak ma nockę, to bierze kota na portiernię i kot z nim siedzi na krześle grzejąc się o plecy.
Myślę, że to mógłby być kot "pracowniczy", gdyby tylko wyzdrowiała.
W Urzędzie Pracy na przykład jest ruda Miecia - właśnie się dziś dowiedziałam

kiche-wilczyca - nie nie dał nic na odrobaczenie, obmacał jej brzuch i powiedział, że nie ma robaków

Pomyślałam, że ona jest tak słaba, że bałabym się ją teraz odrobaczać - żeby jej toksyny nie zabiły - jakby jednak tych robaków było dużo
I że jak się ją uda trochę poprawić, to pójdę po tabletke do mojego weterynarza i ja sama odrobaczę
Problem w tym, że ona rzeczywiscie waży najwyżej kilogram (nie, wet jej nie zważył)
Myślisz, żeby odrobaczać i tak, mimo, że taka chuda i słaba?