Blue pisze:..Mirka sama przyznała że ma poszczepione koty które weta na oczy nie widziały - ani wet ich...
Pomijam fakt, że rzucasz podejrzenia na weta, ale nie pozwolę sobię wciskać nieprawdy. Napisałam, że Bączek nie widział weta a ma komplet szczepień. Bączek to 1 kot.
Nie wiem ile radości sprawi Ci fakt, że wyjaśnię sprawę Bączka. Zrobię to tylko po to abyś ty i tobie podobne nie jeździły sobie po wetach przypisując im nieuczciwość.
Ludzie czytający moje wątki doskonale wiedzą, ze przez lata miałam układ z wetem na zniżki. To samo dotyczyło szczepień. Układ ten został zerwany. Mam jednak możliwość zdobywania szczepionek po niskiej cenie poza kliniką.
W przypadku Bączka świadomie unikałam wetów. Po pierwsze nie było potrzeby pokazywać go wetowi gdyż kociak był zdrowy. Sama podałam mu Caniserin i Zylexis. Zylexis jak każda szczepionka ma własną nalepkę z serią i datą ważności. Właśnie te nalepki są ważne w książeczce zdrowia a nie pieczątka i podpis weta. Gdy Bączek zachorował na kalici również nie widziałam potrzeby konsultacji u weta. Jak już pisałam kalici nie jest dla mnie nowością a brak wizyty u weta Bączkowi nie zaszkodził. Kociak szybko wyzdrowiał. Sama go zaszczepiłam. Bączek w książęczce zdrowia ma nalepki o szczepieniach i odrobaczeniach z wpisanymi obok datami ich podania.
Kociak, którego wcześniej wzięła ode mnie kameo tak jak i wszystkie inne koty był szczepiony u weta. Bączek jest pierwszym, którego obsłużyłam sama a on o dziwo żyje i jest zdrowy.
Na marginesie. W wielu domach tymczasowych kontynuacja leczenia odbywa się w domu. Ludzie w domu podają leki (również w iniekcji) a nawet kroplówki. Co wtedy ich koty mają w książeczkach zdrowia? Skąd wiadomo, że lek został prawidłowo podany lub w ogóle podany jeśli nie odbyło się to pod kontrolą weta?
Przez naloty na mnie rzucacie podejrzenia na wiele osób. Również na siebie.