Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto gru 07, 2010 20:28 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Ojej, Sheridanka przeoczyłam przy wpisywaniu, już nadrabiam :oops:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 20:39 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Jej wątek: viewtopic.php?f=1&t=88746&start=0

Sprini została potrącona przez samochód. Znaleziono ją przy drodze. Ma uszkodzony kręgosłup i źle zrośniętą łapkę. Ta łapka była składana już dwa razy, ale jest tak zniszczona, że to wszystko nie ma się na czym trzymać, kości dwukrotnie źle się zrastały, łapinka tak jakby "wyskoczyła z zawiasów", można nią ruszać na wszystkie strony. Zostawiliśmy to tak, bo nic się złego z tą łapusią nie dzieje, a męczenie Sprini kolejnymi operacjami nie ma sensu, bo i tak nie będzie chodzić. Ona doskonale sobie radzi :) Jak chce wejść na kanapę, to podciąga się i tak wisi, póki ktoś się nad nią nie zlituje i jej nie wsadzi na kanapę :D Wygląda to naprawdę komicznie, szczególnie gdy podciągnie się na mojej nodze, wbijając mi swoje ostre pazurki :twisted:
ObrazekObrazek

Ines_Chorzow

 
Posty: 693
Od: Nie sty 20, 2008 12:35
Lokalizacja: Chorzów

Post » Wto gru 07, 2010 21:03 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Aniu jestem z Warszawy. Pynio jeździ ze mną wszędzie jak kosmetyczka, bo tylko ja zajmuję się jego higieną( kupka i wyciskanie pęcherza) dlatego do Sopotu dotarł też.

Po nivalinie i kilku innych tego typu lekach nic nie osiągneliśmy, akupunktura spowodowała, że Pynio rusza łapkami i ogonkiem( wcześniej wisiało wszystko), przy misce można go postawić na czterech łapkach, przez chwilę stoi, czasem podeprze się łapką i to wszystko. Na kanapy się wdrapuje, a nawet wdrapał się na drzewo, skacze z okna na podłogę, unosząc tyłeczek do góry, chociaż czasem wali nóżkami w podłogę. Sprawia wrażenie, że tylne łapki są mu niepotrzebne. Ja się już podałam, wydaje mi się, że trzeba zaakceptować to, że Pynio nie będzie chodził - 2 lata temu powiedziała to kocia neurolog. Chociaż, gdyby ktoś miał jakiś pomysł........

kiczka

 
Posty: 20
Od: Śro paź 08, 2008 15:12

Post » Wto gru 07, 2010 21:11 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

W pierwszej chwili pomyślałam, że Pynio ma przerwany rdzeń kręgowy. ale skoro po akupunkturze rusza łapkami i ogonkiem, to znaczy chyba, że jednak nie jest przerwany, a tylko uszkodzony. Ale chyba faktycznie, skoro już tyle metod wypróbowaliście, pozostaje zaakceptować stan Pysia taki jaki jest. Tym bardziej, że na nieszczęśliwego kotka to on nie wygląda :D
Tenia ma trochę krzywo zrośnięty kręgosłup (przyszła do mnie już ze zrośniętym), co spowodowało przewężenie w jednym miejscu kanału rdzeniowego i w tym miejscurdeń ma jakby za ciasno, i to na pewno powoduje niedowład i brak czucia zwieraczy. O operacji po takim czasie nie ma co myśleć, więc Tenia po prostu też będzie taka jaka jest.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 21:20 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Czy Pynio był rehabilitowany?
Milutek miała 9 zabiegów rehabilitacyjnych. W tym pole magnetyczne, laser, ultradźwięki, nagrzewania. Teraz też czasem mu włączm lampę bioptronowa i czasem ćwiczymy łapki. Miluś z kota ciągnacego za sobą bezwładne łapki i ogon stał sie kotem niemal normalnie chodzącym.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto gru 07, 2010 21:27 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Tylko że to jest możliwe w ciągu kilku miesięcy po uszkodzeniu, potem już nerwy ustalają się w nowym stanie i nie regenerują więcej.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto gru 07, 2010 22:50 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Justa&Zwierzaki pisze:Aniu bardzo dziękuje za zapraszanie na wątek , Eustaszek ( z mojego podpisu ) sie tez zapisuje :):):)

A tutaj, wg prosby, przedstawiam Eustaszka:
Tak wygladal na poczatku:
Obrazek

A tak zadowolony jest teraz :)
Obrazek
http://images49.fotosik.pl/442/42afb711fbf57746.jpg
"We don't apologize
And that's just the way it is
But we can harmonize
Even if we sound like shit
Don't try to criticize
You bitches better plead the fifth" \\m//
MRRRRAAUUUUUU! :twisted: HELL BLOODY YEAH! :twisted:
"Dark matter. It's not atoms. It's the other stuff." :ryk:

Caragh

Avatar użytkownika
 
Posty: 26628
Od: Pon sie 03, 2009 23:03
Lokalizacja: Ślůnsk

Post » Wto gru 07, 2010 23:03 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Eustachy trafił do mnie w lutym 2010 r. z jednego ze śląskich schronisk , jego stan był poważny po wypadku , nie chodził i nie sikał sam .
Siku sam nie robił przez 2.5 miesiąca , był 2 razy dziennie wyciskany , miednica była złamana w 5 miejscach i ogon w wielu i była konieczna jego amputacja .... nadal nie kontroluje czynności fizjologicznych , dość często sie zatrzymuje z sikaniem i trzeba go wyciskać ,codziennie przez 2 - 3 godziny musi być masowany ,dostaje tez UrinoVet , Buskopan objawowo . cierpi tez na Syndrom Urologiczny i musi jeść Royal Canin high dilution
dostawał Niwalin , cocarbo ..... i wiele innych leków ....
Ale tez jest bardzo aktywny , biega ,szaleje ,skacze mimo tych połamań , mimo iz miednica sie nie zrosła tak jak powinna .... Do pampersów sie tak ładnie przyzwyczaił i do mycia ze to jest dla niego tak normalne ze jak jest juz za mokry np w nocy to mnie potrafi obudzić kochany Eustaszek :twisted:
ObrazekObrazek

Justa&Zwierzaki

 
Posty: 17967
Od: Czw wrz 11, 2008 19:03
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto gru 07, 2010 23:06 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

kiczka pisze:Nie wiem ile razy zastanawiałam się czy to ma sens trzymanie niepełnosprawnego kotka, czy uspić czy kochać. Wiele osób mówiło uśpić. Wybrałam kochać. Pynio ma już 4,5 roku. (...) Dziękuję za każdy dzień jego życia, ile bedzie żył nie wiem, wiem że daje mnóstwo radości (...)


To podobnie jak z Kubą - jego niepełnosprawność robi wrażenie, na tym kto widzi go po raz pierwszy. Większość ludzi dziwi się, że go nie uśpiłam (bo jak można tak kota męczyć). A Kuba za 3 miesiące z kawałkiem skończy 12 lat. Też cieszę się każdym dniem jego życia, nawet nie śmiałam marzyć, że mój Kubuś dożyje tak sędziwego wieku. Uważam, że jest szczęśliwym kotem, mimo fizycznych ograniczeń.Ma swoja mamę, ma mnie, z pozostałymi kotami żyje w zgodzie. Naszym największym problemem od kilku lat są zaparcia, ale ostatnio zaczęłam korzystać z innej lecznicy i nasz nowy doktor zalecił podawanie Kubie siemienia lnianego - to naprawdę działa!

Obrazek Obrazek Obrazek

Na pierwszym zdjęciu - Kuba to ten z prawej, wsparty na Soni (swojej mamie). Nie mam zbyt wielu zdjęć Kuby, bo bardzo trudno go sfotografować, ale jak znajdę jakieś to tu pokażę.
Żeby powiększyć zdjęcie wystarczy kliknąć.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro gru 08, 2010 8:47 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Ale wątek odżył 8O

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro gru 08, 2010 9:43 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

tamiss pisze:Ale wątek odżył 8O


Bardzo się z tego powodu cieszę :dance: :dance2:
Nasze pieluszkowce i inne połamańce zasługują na swój wątek. Poza tym, jeżeli po przeczytaniu go chociaż jedna osoba odstąpi od zamiaru uśpienia takiego kota, to już wątek spełni swoje zadanie.
Myślę o wklejeniu do pierwszego postu trochę informacji o postępowaniu z kotem zaraz po wypadku. Ludzie często tracą wtedy głowę, a nie wszyscy weterynarze stają na wysokości zadania, niektórzy od razu doradzają eutanazję, twierdząc, że kaleki kot będzie nieszczęśliwy. A przecież kto jak kto, ale my nie mamy wątpliwości, że to absolutnie nie prawda :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro gru 08, 2010 10:41 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Tym bardziej, że właśnie po wypadku czas decyduje o skuteczności leczenia - im szybciej się do niego przystąpi, tym większa szansa, że kot nie będzie kaleką.
ObrazekObrazekObrazek
Panowie Kocurowie
"Poznasz siebie, poznając własnego kota." Konrad T. Lewandowski, "Widmowy kot"

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 08, 2010 12:17 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Właściwie to ja nie mogę podzielić się doświadczeniami na tym wątku...
Choć stała przede mną wizja niechodzącego kota... Mój Tygryś 5 lat temu jako młode kocie został potrącony przez samochód. Złamana miednica, uszkodzony pęcherz, nerki... Nie stawał na łapy, załatwiał się z trudem, z krwią...
Przez moment nawet nie pomyśleliśmy żeby go zostwić w tej sytuacji (wtedy nie był przecież w ogóle naszym kotem), czy nie spróbowac leczyć... Chyba nawet nie przyjmowaliśmy do wiadomości jakie mogą być konsekwencje...
Pamiętam wciąż jego krzyk kiedy musieliśmy z tatą rozciągnąć go do zdjecia rtg...
Dziś po prawie 6 kilogramowym olbrzymie nie widać tego co przeszliśmy :)
Tylko łapka tylnia czasem przy bieganiu nie chce bardzo współpracować :D
A, i jeszcze zagadka, kocio musi zawsze jak leży miec wyżej głowę. Weterynarze sugerują, ze w wyniku wypadku doszło do lekkiego uszkodzenia i tak mu się łatwiej oddycha :D

Pozdrowienia od Tygrysia dla innych kotków w tym wątku :1luvu:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro gru 08, 2010 14:03 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

A propos tego co zrobić jak znajdzie się takie zwierzę. Wciąż sobie myślę, że nie zrobiłam wszystkiego co było można jak znalazłam Pynia, ale staram się na tym zbyt długo nie zatrzymywać, co by nie zwariować. Latałam wtedy po warszawskich weterynarzach, a nie pomyślałam, żeby zajrzeć na jakieś kocie forum. Miałam dwie zdrowe kotki i zero doświadczenia w takich urazach. Mieszka w moim bloku pani weterynarz, więc po sąsiedzku przychodziła robić zastrzyki i nawet brała jakieś niewielkie pieniądze za to. Na rtg nic nie było widać, lekarze kazali czekać, kot jest malutki na pewno wstanie na nogi. Ćwiczyłam z Pyniem na stelażu z koleżanką po rehabilitacji i moczyłam go w wodzie. Po dwóch miesiącach na kolejnym rtg wyszło zwapnienie- malutki kawałek kostki uciskał rdzeń. W klinice na Ursynowie zaproponowali mi operację, ale bez gwarancji, że kot przeżyje. Sąsiadka weterynarz powiedziała uśpić, więc zakończyła się nasza współpraca. Obdzwoniłam jeszcze kilku lekarzy, którzy widzieli Pynia, wszyscy mówili, że dwa miesiące od urazu to za późno na operację. Zamknęłam się z Pyniem w domu. Może gdybym wtedy szukała pomocy na kocich forach to akupunktura dałaby większe rezultaty niż po 1,5 roku od urazu? Może trafiłabym na takie zabiegi jak Milutek Lidki? Może Pynio by chodził? Nikt nie zauważył, że Pynio nie sika sam, a pęcherz cierpiał coraz bardziej...

Wniosek z tego, jest taki, że trzeba szukać pomocy i pytać.

Dziś to ja walczę o pęcherz Pynia i jest jeszcze astma, na razie opanowana, a nóżki Pynia są takie jakie są.....kochane.

Pozdrawiamy wszystkie kociaki, w szczególności Kubę, bo gdy go zobaczyłam 3 lata temu to pomyślałam, że Pynio też może być szczęśliwy.

kiczka

 
Posty: 20
Od: Śro paź 08, 2008 15:12

Post » Śro gru 08, 2010 14:08 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Całusy dla Teni, piękna, kolorowa panna :1luvu:

kiczka

 
Posty: 20
Od: Śro paź 08, 2008 15:12

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 218 gości