Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 31, 2008 8:38

Witamy nowych członków klubu :wink:
Ines, a czy z tą biegunką Fruzi nie da się nic zrobić? Kuba miał podobny problem, przez pół roku miał tak luźne stolce, że codziennie musiałam go myć (myłam tylko pupę i ewentualnie ogon czy tylne łapki, pod kranem nad wanną) oraz sprzatać mieszkanie. W kupie była krew i śluz, mimo to wetka nie była skłonna pójść z leczeniem w kierunku okrężnicy :cry: Robiliśmy badanie kału (nic nie wyszło), zmienialiśmy dietę - bez skutku. W końcu uparłam się, że to musi być chyba zapalenie okrężnicy, Kuba dostał leki (choć wetka nie była do końca przekonana, że mam rację) i jak ręką odjął - mamy spokój. Biegunka musi mieć przyczynę, gdyby dało się ją znaleźć byłby jeden problem z głowy.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro mar 11, 2009 11:21

Mam smutne, a raczej koszmarne wieści :cry: Nasza ukochana Fruzia odeszła wczoraj :(

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=64863&start=570

Umieściłam tam filmik, żeby wszystkim pokazać, jakie to było małe kochane szczęście :cry: Nie wierzę w to wszystko :(
ObrazekObrazek

Ines_Chorzow

 
Posty: 693
Od: Nie sty 20, 2008 12:35
Lokalizacja: Chorzów

Post » Śro mar 11, 2009 12:43

Ines, daliście jej najszczęśliwsze miesiące życia. Wobec śmierci wszyscy jesteśmy bezsilni :cry:
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt sie 21, 2009 18:43

Odświeżam wątek, który sama założyłam, a potem go zaniedbałam :oops:
W zamysle miał to być wątek wzajemnej pomocy dla osób ktore opiekują się lub zaczynają się opiekować niepełnosprawnymi kotami.
Taka pomoc to zarówno wymiana doświadczeń w leczeniu, jak i codziennego życia z takim kotem.
Chciałabym, żeby ten wątek zaczął jednak żyć.
Wprawdzie jest na początku spis takich kotów i ich opiekunów (na pewno nie pełny), ale nie tyle tu chodzi o klub tych kotów, ile o informację. Ktoś, kto zaczyna się zmagać z jakimś problemem tego rodzaju, może wejść na początek i znaleźć kogoś, kto ma problem podobny. Wtedy zamiast szukać pomocy trochę na ślepo, od razu pisze pw do tej konkretnej osoby.

Ja w tej chwili czekam na przyjazd koteczki ze złamanym kręgosłupem i miednicą z tego wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=98785&highlight=
Filka przyjeżdża do mnie jutro. Na pewno będę miała mnóstwo pytań i wątpliwości.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 10:40 Re: Koty niepełnosprawne (paraliż, niedowłady). Reaktywacja.

Wątek założyłam ponad dwa lata temu, gdy trafiły do mnie Gabi i Charliś. Niestety oboje nie żyją :cry: . Za to teraz opiekuję się niepełnosprawną Teniusią, z niedowładem tyłu, pieluszkową, gdyż wypróżnia się bezwiednie.
Zakładając ten wątek miałam na myśli wzajemne dzielenie się doświadczeniami opiekunów takich kotów. Ostatnio, po wielu przemyśleniach związanych z Tenią, widzę dużo szerszy cel kontynuowania wątku. Wklejam poniżej to, co napisałam w wątku Teniusi:

Anka pisze:Ostatnio dużo myślę o tym, ile takich kotów, z podobnymi urazami jest usypianych dlatego, że ludzie boją się opieki nad takim zwierzątkiem. Przecież Tenia też dlatego miała być uśpiona, że schronisko nie wierzyło, że kiedykolwiek znajdzie dom. I na pewno wielu, bardzo wielu ludzi minęło ją, nie biorąc pod uwagę możliwości zabrania. A tymczasem to nie jest, wbrew pozorom aż taki problem. Owszem, trzeba poświęcić więcej czasu, trochę więcej pieniędzy, ale nie jest to tak trudne jak prawdopodobnie ludzie myślą. Przy pewnej wprawie wszystko idzie sprawnie. Ja mam poza nią jeszcze 5 kotów, od stycznia będę pracować na cały etat, a mimo to nie wydaje mi się, żeby opieka nad Tenią jakoś mnie przerastała czy wymagała heroizmu. Raniutko przed pracą mycie tyłeczka, osuszenie suszarką, wysmarowanie ochronne tyłeczka, czysty pampers lub czysty podkład w klatce, po pracy, po ok.9 godzinach to samo,wieczorem znowu. Da się.
Kiedyś założyłam wątek dla takich niepełnosprawnych kotów. Jakoś umarł śmiercią naturalną i gdzieś tam poniewiera się. Chcę go odnaleźć, odświeżyć, poinformować o nim jak najwięcej opiekunów takich kotów, tek, żebyśmy pisali w nim nie tylko o naszych problemach, ale i o radościach, o psotach naszych podopiecznych, żeby ludzie czytający widzieli, że koty kalekie dają też mnóstwo radości, cieszą się życiem, funkcjonują całkiem fajnie.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 10:51 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Aniu bardzo dziękuje za zapraszanie na wątek , Eustaszek ( z mojego podpisu ) sie tez zapisuje :):):)
ObrazekObrazek

Justa&Zwierzaki

 
Posty: 17967
Od: Czw wrz 11, 2008 19:03
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto gru 07, 2010 11:12 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Justa, wpisałam Was w pierwszym poście :)

A tu zdjęcie uśmiechniętej Teniusi na potwierdzenie tytułu wątku :D :
Obrazek

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 11:26 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Sobie zaznaczę.
Nasz Miluś tez się nadaje do tego watku. Nie jest pieluszkowy ale czasem łapki sie załamią i przycupnie w tym co zrobił. Ale właściwie juz coraz rzadziej musimy myc kuperek.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto gru 07, 2010 11:30 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Proszę, piszcie o Waszych niepełnosprawnych kotach, opisujcie ich rehabilitację, wklejajcie zdjęcia, opisujcie psoty, niech ludzie dowiadują się, że życie z takim kotem też jest radosne, że to nie pasmo wyrzeczeń i poświęceń :D

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 12:05 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Tu jest Milutkowy watek

viewtopic.php?f=1&t=94767&start=0

A to ostatnie osiągnięcia "kopiuje z jego wątku, bo myślę, że warto.
Miluś ciągnąl bezwładny tył dość długo od znalezienia.
A to co poniżej zrobił to jego ostatnie dokonania:))

Milutek to ten łaciaczek siedzący w szafie.

Lidka pisze:Milutek coraz dzielniej sobie poczyna.
Od niedawna zaczął wspinać sie po kocich schodkach na wielką półkę antresolkę pod sufitem:))
I potrafi stamtąd zejść!! A nie spada.
Mam tylko na zdjęciach jego obecność na górze, bo nie udało mi sie mieć w ręce aparat. A wchodzi błyskawicznie. Schodzi ostrożniej na szczęście, bo tez widziałam.
A tu dokumentacja pobytu na górnej półce w szafie:))

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Na ostatnim zdjeciu widać tę dumę:)) Sam tam wszedłem:)
Bo pierwsze zdjęcia to takie opisujace trudność problemu, schodki sa dość strome.
Długo się do tego przymierzał i patrzył tęsknie na górę a ja sie balam, że kiedyś wpadnie mu do glowy taka wyprawa.
Teraz osiągnął już to co było w marzeniach i spokojnie może wygodnie spac w łóżku:))
Ostatnio edytowano Wto gru 07, 2010 12:26 przez Lidka, łącznie edytowano 1 raz

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto gru 07, 2010 12:11 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Ja co prawda nie mam żadnych doświadczeń w tym temacie ale chętnie sie przyłącze do podrzucania wątku :wink:

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Wto gru 07, 2010 19:54 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Nie wiem ile razy zastanawiałam się czy to ma sens trzymanie niepełnosprawnego kotka, czy uspić czy kochać. Wiele osób mówiło uśpić. Wybrałam kochać. Pynio ma już 4,5 roku. Chyba nigdy nie chodził, jak go znalazłam to miał jakieś 5 tygodni i uszkodzony rdzeń( diagnoza zapadła po 2 miesiacach). Nie siusia sam i nie chodzi na tylnych nogach, jeździ na pupie, czy też na pieluszce. Czy to kłopot taki kot? Trzy razy dziennie wyciskam mu pęcherz siedząc na ciepłej kanapie, a właściciele psów czy deszcz czy śnieg muszą wyjść na dwór. Nie trzeba myć kuwety i żwirek nie potrzebny. Mycie pupy raz dziennie, rutynowo jak mycie zębów. Pomagam mu zrobić kupkę, choć zrobiłby sam, ale omija mnie brudny tyłek do mycia po rozduszonej kupie w pieluszcze, tak się przyzwyczaił, że robi na zawołanie.
Czy Pynio jest szczęsliwy? Właśnie to nie pozwoliło mi go uspić, przecież Pynio nie zrozumiałby dlaczego odbieram mu życie,twierdzę, że mimo swojej niepełnosprawności potrafi być szczęśliwy, zresztą oceńcie sami
http://kiczka.fotosik.pl/albumy/590629.html.
A jak czegoś chce np. wejść na okno to po prostu głośno miaułczy, dość charakterystycznie, nie da się tego zignorować. Mruczy i mizia się jak każdy kot. Jest na lekach homeopatycznych bo zanim trafiłam na właściwego lekarza to jego pęcherz bardzo ucierpiał. Dziękuję za każdy dzień jego życia, ile bedzie żył nie wiem, wiem że daje mnóstwo radości i kocham jego różowy nosek.

Życzę odwagi każdemu kto spotka takie zwierzę, aby pokochał je i pomógł mu żyć szczęśliwie, a nie pożałuje.

kiczka

 
Posty: 20
Od: Śro paź 08, 2008 15:12

Post » Wto gru 07, 2010 20:17 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Lidka, bardzo ważne to co piszesz, kiedyś przy okazji napisz tu jeszcze o rehabilitacji Milutka, bo czasem trudno znaleźć w długim wątku, a tu będzie wszystko razem w temacie.

Kiczka, pięknie napisałaś o Pyniu i o tym, jak warto takiemu zwierzęciu pomóc. Wasze zdjęcia są cudne :1luvu: . Jesteś z Sopotu, czy tylko byłaś tam na wakacjach? Zauważyłam, że mimo, że się już w tym wątku odzywałaś, nie wpisałam Was z Pyniem w pierwszym poście, zaraz to nadrobię :D .

Teni bardzo pomógł nivalin, z tym, że to lek, który trzeba podawać z przepisu lekarza, nie na własną rękę. Gdy ją wzięłam, osiągnięciem dla niej było podciągnięcie się na tapczan, teraz korzystając z różnych etapów pośrednich wchodzi na parapet, a zeskakuje na przednie łapki jak zdrowy kot, poza tym biega, odbija się tylnymi na tyle, że potrafi podskoczyć na wysokość krzesła, no i ma lepsze czucie, na początku mimo, że zastrzyki niwalinu są bolesne, to zupełnie na nie nie reagowała, na ostanie już bardzo zdecydowanie protestowała. Niestety nie udaje się przywrócić czucia zwieraczom, dlatego załatwia się bezwiednie.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto gru 07, 2010 20:21 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

Witam.

Sprintusia chce się zapisać do klubu :)
Jej wątek: viewtopic.php?f=1&t=88746

Przyjechała do nas z Nowego Dworu Mazowieckiego jakieś dwa tygodnie po śmierci mojej kochanej Fruzinki.
Nie chodzi, tylko jeździ na pampusiu :) Jest przeurocza, kochana i za nic bym jej nie oddała nikomu. Kocham tego skrzata nad życie. Ulubionym zajęciem Sprintusi jest jedzenie i spanie :D Wszędzie z nami jeździ, bo jakże by inaczej. Ostatnio szalała w wakacje nad morzem i w górach :) Wszędzie jej pełno.

Oto jej ostatnia relacja z wakacji :)

tak, to ja - Sprintusia :)
Obrazek

kiedy tatuś odpali tego grilla? hmmm.....
Obrazek

chyba padnę z głodu, zanim będzie obiadek :twisted:
Obrazek

mniam, ale sobie upiekę kiełbaski
Obrazek

o, chyba już obiadek gotowy, taaaataaaaaa, nałóż mi jeść!!!!
Obrazek

ależ mam widoczki....
Obrazek

no to teraz poobiednia drzemka :)
Obrazek

P.S. Czy mój kochany Sheridanek może też dołączyć do klubu, czy tylko pampersowce mogą? :) Pisałam o nim na 7 stronie :)
ObrazekObrazek

Ines_Chorzow

 
Posty: 693
Od: Nie sty 20, 2008 12:35
Lokalizacja: Chorzów

Post » Wto gru 07, 2010 20:25 Re: Kot niepełnosprawny też może być szczęśliwy:))

A dlaczego Sprintusia jest niepełnosprawna? Wypadek? Choroba? Wada wrodzona?
I czy ma swój wątek?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 65 gości