Lidka, bardzo ważne to co piszesz, kiedyś przy okazji napisz tu jeszcze o rehabilitacji Milutka, bo czasem trudno znaleźć w długim wątku, a tu będzie wszystko razem w temacie.
Kiczka, pięknie napisałaś o Pyniu i o tym, jak warto takiemu zwierzęciu pomóc. Wasze zdjęcia są cudne

. Jesteś z Sopotu, czy tylko byłaś tam na wakacjach? Zauważyłam, że mimo, że się już w tym wątku odzywałaś, nie wpisałam Was z Pyniem w pierwszym poście, zaraz to nadrobię

.
Teni bardzo pomógł nivalin, z tym, że to lek, który trzeba podawać z przepisu lekarza, nie na własną rękę. Gdy ją wzięłam, osiągnięciem dla niej było podciągnięcie się na tapczan, teraz korzystając z różnych etapów pośrednich wchodzi na parapet, a zeskakuje na przednie łapki jak zdrowy kot, poza tym biega, odbija się tylnymi na tyle, że potrafi podskoczyć na wysokość krzesła, no i ma lepsze czucie, na początku mimo, że zastrzyki niwalinu są bolesne, to zupełnie na nie nie reagowała, na ostanie już bardzo zdecydowanie protestowała. Niestety nie udaje się przywrócić czucia zwieraczom, dlatego załatwia się bezwiednie.