Witajcie wszystkie kochające Promysia cioteczki!!!
Wieczorem Mąż dał mu całą puszeczkę pasztetu,na noc ja też mu dałam(inny smak) ale nie wiedziałam że dostał dopiero co od męża i nawet się martwiłam że mojego nie chce jeść
a rano budzi mnie wielki wrzask-wyrażnie kot się awanturuje!!
Myślałam żre to Erni bo on tak ma jak tylko czegoś chce ale do Erniego za daleko z sypialni..
Wychodzę na korytarz i słyszę że to się Promysio drze w niebogłosy--jeeeeeeeeeeeeść,jeeeeeeeeeść,jeeeeeesć!!!!
Wchodzę, a tam micha wyczyszczona do zera więc ja biegiem po mięsko i Promysio wciągnął trzy dokładki po czym nawet poprawił Felixem-o który to Felixie wszyscy już orzekli że jest be!
Dziś Promysio kończy antybiotyk i powinnam go zawiezć chyba na kontrolę...chociaż nikt się ze mną nie umawiał bo jak pytałam o to to patrzeli na mnie jak na głupią...
A tu Promysio jak nowy...tylko glucik jeszcze został ale naprawdę minimalny-i tak myślę czy by nie dawać mu srebra kilka dni i dopiero pojechać na kontrolę..
Ten dr.,jak sądzie najbardziej rzeczowy i z "najbardziej parującym(od wiedzy) mózgiem" będzie dziś to najpierw zadzwonię i zapytam.
Tak czy inaczej wydaje mi się (ooooczywiście tfu,tfu,tfu przez lewe ramię) że można już robić plany promysiowe przynajmniej na dzień,dwa w przód a nie tylko na godziny..
Gibutkowa to dobrze że to napisałaś bo jakbym w te frutti di mare weszła to by mój cały DT poszedł z torbami...
