No same, same.
Dla pięciomiesięcznych, odtajałych już trzech kociaków, to żaden problem.

Latają teraz jak głupie goniąc się wszędzie. W sumie - fajnie się na nie patrzy. Czasem udaje mi się któregoś zdybać, wziąć na ręce i pomiętolić. minę mają: `dobra, dobra, skoro musisz, ale teraz już puść, bo mam ważniejsze sprawy`.
Psa się w ogóle nie boją, a inne koty jakby nie istniały - bawią się właściwie w swoim towarzystwie, choć czasem dołączają się do nich moje maluchy.
Ze spraw stada
właściwego.
Ewo marnieje. Zżera ją FIV. Nie ma dostępnych żadnych sensownych immunomodulatorów, żeby spowolnić postęp choroby. Mała ma biegunkę i chudnie mimo apetytu. Jest ogólnie wycofanym kotem i obsługa jej - choć nie nastręcza większych trudności - to widać, że jest stresem dla niej. Na stałe rezyduje w łazience.
Martwię się o nią.
Grendel odżył po wlewach. Ma apetyt, ale znowu odnowiły mu się ranki na języku - ślini się bardzo. Temu FIV-kowi też brakuje porządnej immunostymulacji.
Bardzo proszę o kciuki dla Baszy. Usuniecie całej listwy to zabieg, który wiąże się z najdłuższym cięciem, jakie można zrobić na kocie. Najprawdopodobniej potrzebna będzie też sterylka - choć ze schroniska otrzymałam info, że Basza jest
raczej sterylizowana. Jednak guzy na sutkach nie robią się
raczej sterylizowanym kotkom.