No, nareszcie chwila, żeby napisać coś o Chrobotku i jego nowej rodzinie!
Pierwszy był Grysik. Przybłąkał sie prawie dwa lata temu. Miał wtedy około roku i zwichniętą lewą przednią łapkę. Nie wiadomo ani co sie stało, ani kiedy. Łapki nie udało się uratować, ale jej brak zupełnie nie przeszkadza Grysikowi być wyjątkowo pogodnym, bardzo pozytywnie nastawionym do życia kocurkiem.
Widziałam jednak, że Grysik czuje się samotny, zwłaszcza kiedy wychodzimy do pracy. Po powrocie nie odstępował nas na krok, był bardzo, bardzo przymilny, wręcz upierdliwy. Zapadła więc decyzja o adopcji kociego przyjaciela- najlepiej również niepełnosprawnego, żeby zwierzaki miały równe szanse w kontakcie ze sobą. Wtedy dowiedziałam się, że w Fundacji KOT na adopcję czeka Chrobotek - chłopak bez tylnej łapki.
Chrobotek zamieszkał z nami w lutym. Grysik pięknie przyjął nowego kolegę- początkowo ze zdziwieniem, potem z zainteresowaniem, ale od początku widać było, że jest pozytywnie nastawiony do nowego mieszkańca. Chrobotek natomiast postanowił pokazać, jakim jest groźnym i odważnym kocurem - warczał, próbował pogonić Grysika, ale szybko przekonał się, że pomimo tego jest bardzo mile widziany i chłopacy wkrótce się zaprzyjaźnili.
Chrobotek udawał groźnego, ale w rzeczywistości przeprowadzka była dla niego dużym stresem. Po kilku pierwszych dniach posmarkał się i nie obyło się bez antybiotyku. Potem podczas zabawy z Grysikiem uderzył się w przednią łapkę i stłukł sobie paluszki. Reakcją na podanie środków przeciwzapalnych było zapalenie wątroby. Nalataliśmy się do lekarza.. Na szczeście od kilku miesięcy jest spokojnie.
Chrobotek urósł, wypiękniał, futro zmieniło kolor z "szarego przykurzonego" na "tygryskowe lśniące". Bardzo poprawił koordynację ruchów. Dobrze trzyma równowagę, nie zarzyca już dupką na prawo tak jak na początku. W rehabilitacji pomagał Grysik- wspólna zabawa, gonitwy i zapasy dobrze zrobiły im obu. Jedyną rzeczą, której Chrobotek nie potrafi, jest wskakiwanie z ziemi na stół lub parapet. Ale radzi sobie wdrapując się na krzesło lub kanapę i dopiero wyżej. Mieszkanie jest tak urządzone, żeby nie czuł się gorszy od Grysika.
Miesiąc temu zamieszkała z nami Henrysia (kiedyś Niunia)-3,5 letnia, drobna koteczka, która po kilkumiesięcznej adopcji została oddana z powrotem. Nie potrafię zrozumieć tej decyzji. Henrysia jest przemiłą, bardzo grzeczną, troszkę nieśmiałą i zupełnie bezproblemową koteczką. Miała być u nas tymczasowo, ale.. jak oddać taką Henrysię??!!
Grysik oczywiście zachwycony nową koleżanką (chyba z wzajemnością..), a Chrobotek - zazdrosny. Powarkuje i czasem pogoni Henrysię tak, jakby chciał powiedzić "to mój domek, moja pańcia i mój pańciu". Henrysia szybko zorientowała się, że jest szybsza i zwinniejsza i doskonale sobie radzi z Chrobotkiem, a ten już powolutku odpuszcza. Widzę, że będzie dobrze!
Dziewczyny z Fundacji KOT włożyły masę wysiłku i czasu w ratowanie Chrobotka. Kiedy patrzę na niego, śpiącego w fantazyjnej pozie na kanapie, zawsze myslę, że ten kot mógł już nie żyć..
Żyje dzięki Dziewczynom - Lidce, Asi i Wolontariuszkom - i dziękuje im za to każdego dnia, tak jak umie, po kociemu: mrucząc cichutko, kiedy drapię go za uchem, kręcąc się przy misce prosząc o dokładkę i biegnąc na balkon zobaczyć, co tam nowego na świecie..
Chrobotek..
