Edzina pisze:cangu pisze:Ludzie dają na chore koty raczej.
Dlatego dziwie się, że mówisz, że ktoś może z kotów żyć.
No właśnie chyba nie do końca. Nie raz na forum były dramatyczne apele, że ktoś tam nie ma na opał, że nie zapłacił czynszu i grozi mu eksmisja. I co się wtedy dzieje? Jest ogólne ruszenie, żeby pomóc, żeby zapłacić, kupić, podarować. Tylko, że ta osoba przy 50 kotach nie chce pomocy w wyadoptowaniu, tylko chce pomoc rzeczową/materialną. Więc w tym wypadku jak dla mnie jest coś nie tak. To nie sztuka nazbierać sobie kotów, można to zrobić praktycznie w ciągu miesiąca. Znam kogoś, kto w porywach miał nawet 100 kotów w domu na DT, a mimo tego tu, na forum chciał adoptować kolejnego. Po co? Dostaje karmę od organizacji, lekarstwa, praktycznie z tego żyją też rezydenci (kiedyś to było ok. 6 sztuk, teraz to nie wiem).
I dziwią mnie osoby, które przyklaskują ludziom, którzy nie potrafią powiedzieć "nie", mimo, że gołym okiem widać, że sobie nie radzą. Fajnie jest napisać "jesteś aniołem" i mieć problem z głowy. Tylko, że tym osobom potrzebny jest tak naprawdę kubeł zimnej wody.
Cangu - nie wiem czy już to robisz, ale póki co - trzeba je po prostu ogłaszać. Niestety na jednego ciachnietego kota mamy kilka rozmnożonych przez właścicieli.Dlatego wciąż jest pełno kociaków... Ręce mi po prostu opadają na to wszystko.. Bo choćbyśmy się dwoili i troili - nie da się pomóc wszystkim. Więc mimo wpółczucia i miłości do zwierząt - trzeba też zachować zdrowy rozsądek.
Wiesz niektórzy wolą dać kase niż adoptować 50 kotów.
A co do pomocy w adopcjach to ja proszę:) kto pomoże?
W sumie w Chrzanowskich DT jest ok. 100 kotów. U jednej zbieraczki 30 (nie leczone!)
Czasami znajome kupują dla niej worek karmy.
Fajnie, że macie swoje zdanie, ale gdyby praktyka była tak prosta jak teoria to..... ale nie jest
