Devon Rex w schronisku w Kruszewie s.35! DT/DS!

Zmiany.
Kociąt w schronie mniej; poszedł do adopcji biało-bury kocurek z miotu burasi Żylety.
Żyleta jest słodką mizianką, ale żyletuje kiedy obo pojawia się pies

Jedna z jej córek jutro przyjedzie na tymczas do mnie; malutka nie może dac sobie rady z kk.
Dobrze; przeleczymy ją i będzie hasała z Ludwiczkiem.
DO adopcji szykują się Krążek i Prążek - biało rudy i buro biały.

Co z tymi zgłoszonymi kotami z Ostrołęki?

Byłam tam wczoraj.
Śmietników w okolicy było dwa, ale łatwo było poznac po sladach łapek o który chodzi.
Pierwszy raz byłam o 18.00, kręciło się dużo ludzi, kociaków nie widziałam, widzialam kotkę czarną pod samochodem obok śmietnika.
Później poszłam o 20.00 już z łapką, ale kotów nie było. Ani w śmietniku (sprawdziłam :oops:

) ani pod samochodami.
Moze na noc chowają się w jakiejś piwnicy.

W łapkę złapał mi się brytyjczyk krótkowłosy :roll:

yyy...?
Wypuściłaś i sprawdziłaś, czy jajeczny? :twisted:

Wypuściłam.

Przyjechała Louise:

Mruczy profesjonalnie!
Wypina dupkę i się mizia.
Nie jest jakoś bardzo przestraszona Pięknie skorzystała z kuwety, chociaż akurat kupa nie była specjalnie piękna, bo trochę za luźna.
Ale może to antybiotykach.

Pies zeżarł jej strzykawki z antybiotykiem...
Muszę lecieć do weta.

A Louise to kruszewianka?

sliczna!

Ale ma ryjek biedny.
To Ty masz psa? Czy jakiś kruszewski psiak zeżarł?

Biedna jest, ma zapchany nosek, zaatakowane oczka...
Biedniutka.
Mam psa. Franka idiotę.

Pokaż Franka idiotę, proszę :wink:

A ja myślałam, że Ty tylko koty masz i Ty "tylko kocia" jesteś. :wink:

Bo jestem, nienawidzę idiotów :twisted:

Zawsze jak ktoś mówił o kocie wskakującym do wanny myślałam sobie - co za bzdura.
Ale sama doświadczyłam tego już kilka razy, a teraz zrobiła to również Marysia.

Marysia przespała cały dzień, leżała i pomrukiwała, a ja myślałam, ze jest niedobrze.
Ale wieczorem dostała szwungu, zaczęła szaleć z zabawkami, w końcu wskoczyła mi do wanny.
Wykąpałam dziecko, oczyściłam pyszczek z resztek maści i od razu wygląda lepiej.
Oczy po tobrexie też jakby lepsze niż jeszcze po południu...
No nic, zobaczymy jutro.
Postanowiłam cierpliwie czekac do poniedziałku z wizytą u weta,
Leki muszą mieć czas zadziałać, choćby kocie paniusie były nie wiem jak niecierpliwe... :roll: