Kacper ma sie dobrze. Mrozy zelżały, łatwiej dojechac a i cieplej dla kocurrra, więc może uda się zrobić mu pełne badania. Zreszta Kacper zaczął wychodzić. Pierwsze jego wyjście, po miesiącu nie wychodzenia, trwało
całe 3 minuty

- najpierw usiadł na progu i zdzwiony patrzył, że mu ktoś świat zmienił, potem przebiegł ścieżką do komórki, dalej już nie było wydeptane więc brnął po uszy w śniegu, ale zupełnie wymiękł przy śniegowej górze, ktora mu stanęła na drodze i z wrzaskiem i ile sił w łapach przybiegł do domu.
Drugi jego spacer wygladał podobnie, z tym, ze już był mniej zdzwiony. Trzeci - był dłuższy - kacper towarzyszył w odsniezaniu, robiąc chyba z 5 razy duże sioo w ciągu 40 minut bycia na dworze. Teraz jak jest cieplej to już wyłazi na dłużej, ale - na szczęście - wraca i nie siedzi nigdzie na zimnie.