Tigerek krok po kroczku coraz mniej płochliwy, mi udaje się go już wziąć na ręce prosto z podłogi

Mężowi jeszcze to się nie udaje, ale jak podam mu Tigerka prosto w ręce to się nie wyrywa (Tigerek, nie mężu)

I niezły łobuziak z niego, czasem daje popalić Berenice, niby w zabawie, ale czasami musimy go przywoływać do porządku

Ale oba razem też potrafią łobuzować, a to firanke potargają, a to doniczkę strącą, a to przesuną kuwete na środek przedpokoju itd itp

Oczywiście jest strrrraszny pieszczoch, najlepiej go głaskać, miziać, tarmosić 24h/dobę

Czyli w skrócie Tigerek to przekochane, ponad 5-kilowe maleństwo
