Niunia była miłą i przylepną kotką oraz wspaniałą matką. Urodziła i dobrze wychowała trzech świetnych chłopaków
Niunia właściwie nie była kotką. Postawiła szlaban pomiędzy sobą a gatunkiem. Kocie plemię traktowała jako półprzeźroczysty dodatek do krajobrazu, czasami jak brzęczącą muchę. Przez cały rok miałam wrażenie, że gdy podczas posiłku do jej miseczki podchodził jakiś kot, to ona na niego patrzyła ze zdumieniem i pytaniem w oczach "
a cóż to takiego 
?
Niunia żyła we własnym świecie, w którym istniał Czaruś i ludzie. Nie dostrzegała kotów, ani naszego psa. Jedyny zwierzak, na którego zareagowała to ten dzieciuch wilczek za ogrodzeniem. Nie miała pojęcia, że on tam jest. Nie widziała go, ani nie słyszała. Po prostu którego dnia postanowiła towarzyszyć mi do sadu, tam zawsze mnie witał ten psiak sąsiadów. Gdy go zobaczyła, wyszła z niej prawdziwa tygrysica. Filmik nie oddaje tamtych emocji. W końcu wzięłam ja na ręce i zabrałam do domku. Ależ ona pomstowała w jego stronę!
Tak. Wydaje mi się, że to był w sumie dla niej szczęśliwy rok. Miała dużo spokoju, ciepła, ludzi i miseczki przysmaków. I tak długo mogła się spełniać jako matka. Niewiele kotów ma taką satysfakcję.
I szkoda, że nie wszystkie mogą w spokoju i wygodzie dożyć swoich dni.