Witam szanowne Siostry z zaśnieżonej Wawy;]
No i po sterylce jesteśmy. Dziękuję za słowa wsparcia

Kota nerwowa i osłabiona (pozwala się głaskać dłużej niż 10sek i nie paca łapą). Przy premedykacji pogryzła do krwi TŻeta

Zabieg i wybudzanie ok. W lecznicy zapakowali ją w kaftan, z poczekalni słyszeliśmy, że jej się to bardzo nie podobało;] Nie mogła ustać na łapach, ale darła się i rzucała jak ranny lew, aż transporter podskakiwał. W domu po jakimś czasie się uspokoiła (wet zalecił przetrzymanie w transporterze ok 2godz., żeby całkiem doszła do siebie i nie szalała po chacie) i okazało się, że kot grzeczny, bo się wyłuskał z kaftana. Pakujemy kota w kaftan (rany drapane obu dłoni), a po jakimś czasie kot znów leży goły, wszystkie troczki zawiązane - normalnie koci Houdini. TŻet wziął nocną szychtę przy kocie, żeby się nie uwolniła znowu, bo ciągle się liże (łysy placek na łapie po wkłuciu wylizała do czerwonego). Latamy za nią po domu, bo chce wskakiwać wszędzie, gdzie wskakiwała przed operacją i się wnerwia, że nie daje rady. Chodzi w tym kaftanie jak bociek po mokradłach

Niewygodnie jej i też ją to wnerwia. Teraz leży na blacie w kuchni

Czekają nas trzy wizyty kontrolne i zdjęcie szwów, chyba sobie sprawię jakieś żelazne rękawice;]
Głaski dla wszystkich chorych piesków.
