Też zapaliłam, prawdziwą, jabłkową...
Pamiętamy.
A Ty, Wielbłądku, nie gadaj bzdur. Dałaś jej mnóstwo serca i miłości, i z pewnością najlepsze lata życia.
Atmosferę w pracy, gdzie praca jest najmniej ważna, też niestety znam z autopsji

.
W Pewnym Portalu Internetowym najpierw próbowali mnie zaciągnąć do serwisu Kobieta - ale się nie nadałam, bo nie chciałam pisać o plotkach, czyichś tyłkach, fryzurach, cyckach itp. Jak mnie szefowa próbowała zmuszać, uskuteczniałam włoski strajk i czekałam na autoryzację każdej najdrobniejszej informacji, co trwało oczywiście pięć razy dłużej niż standardowe w branży internetowej wysysanie wszystkiego z palca
. Oczywiście gdy wspominałam o takich pierdołach jak autorskie prawo osobiste i majątkowe, wizerunek publiczny, prawo prasowe czy autoryzacja, reakcja szanownych kolegów oraz koleżanek redaktorów była nieodmiennie taka o:

No więc zajarzyli, że zainteresowania mam trochę w innym kierunku, dali mnie do serwisu Kuchnia (co zniosę, jestem elastyczna i o żarciu mogę pisać) oraz Ulubieńcy (
). A tam... najpierw żądali tekstów w stylu "Paris Hilton kupiła nowego pieska" :ikonkawalącagłowąwmur:. Ech, niby udało mi się doprowadzić do likwidacji durnego działu o gwiazdach, niby podniosłam trochę poziom artykułów, ale praca z tak pustymi ludźmi jest strasznie dobijająca, zarówno pod względem atmosfery, jak i wyników. Dlatego zakończenie współpracy było dla mnie dużą ulgą.Całego nie wyślesz na pewno

. Ale to środkowe pewnie można zapakować z powrotem i wypisać jakiś adres na Nowej Zelandii

Wielbłądzio pisze:Mój nowy amant

zwany Glamurkiem :

Do schrupania
Buuu, czarny kooooot
. A ja nie mam swooooiiiich...