Erin pisze:Dzięki, Anka!
To prawda, jest trudniej pod pewnymi względami.
Pamiętam, jak Psotuś był już ciężko chory - a ja nie mogłam wysiedzieć kilku godzin w pracy.
A co dopiero teraz, jak przez cały czas jestem 200km od Promysia.
Ale myślę przez cały czas

Mam chwilę czekajac na łaskawy przyjezd wetki to i ja napisze kilka slow na temat emocji.
...no ja bym jednak naszych sytuacji nie porównywała...
Ty widziałaś Promysia jako Superkota-maczo z podwórka który jeszcze miał chęć i siłę córeczki płodzić...
Ja takim go widziałam jeden dzień a już od następnego widzę go zmęczonego,cierpiącego,krwawiącego,słaniającego się na łapkach,czasem nawet nie mającego siły podnieść swego wielkiego łebka ani stanąc na łapkach..
czy wiesz że odkąd miał pierwaszy krwotok ani razu nie usiadł!! bo nie ma sily !
te teksty o leżeniu z wywalonym brzusiem brzmią dla mnie jak bajka z 1001 nocy -brzusio wywala zdrowy i szczęśliwy kot,a Promyś takim nie jest..nie mam jednak nawet czasu na komentowanie tego bo cały mój czas pochlania Promyś i pozostałe moje kociaste których przecież z powodu Promysia zaniedbać nie mogę,bo ktoś mi je powierzył ufając ze zajmę się nimi jak najlepiej..
Oczywiście Promyś ma dni a może raczej godziny kiedy wyglada w miarę normalnie i to wszystko tym bardziej rozrywa serce..
i nie domagam się od nikogo wsparcia,wspólczucia itp,bo wcale nie chcę aby ktokolwiek tutaj zawracał sobie głowę dodatkowo rozczulaniem się nad moimi rozterkami i stanem mojej psychiki.
Każdy ma aż nadto swoich problemów i obciążanie innych swoimi wcale splendoru mi nie doda.
Oczywiście ,jeśli dziewczyny mają na tyle wielkie serca aby pisać o mnie ciepło i wspomagać finansowo to jestem im za to bardzo wdzięczna, ale nie ze względu na zaspokajanie swojej prożności a wyłącznie ze względu na dobro i dobrą enrgię dla Promysia.
Najbardziej na swiecie pragnę aby wszyscy ciepło myśleli o Promysiu i zaklinali jego wyzdrowienie a przynajmniej odejście bez bólu gdy nadejdzie jego czas..
Ja,jak z resztą chyba i Ty,jestem już dużą dziewczynką i muszę dać radę-decydując się być DT oraz wzięć Promysia "z ulicy" zdawłam sobie sprawę że mogą mnie na tej drodze spotkać różne nieprzewidziane okoliczności i muszę im sprostać.A jeśli bym nie zdawała sobie z tego sprawy to wcale by mnie to nie usprawiedliwiało...przeciwnie.
a Ty dajesz do zrozumienia ze będąc tam u siebie odczuwasz to samo co ja i cierpisz tak samo ..a to niemożliwe,bo nie wiesz nic o tym co my tu czujemy patrząc na niego...