Święte słowa.
Właśnie kolejny mejl od pani pośredniczki. Że jak niby ta rodzina miała się ze mną skontaktować (tel i mejl w ogłoszeniu stoją jak byk), że jej mama tak adoptowała kota i nikt trudności nie robił, że więcej wiary w ludzi, że jestem niegrzeczna...
Mam wrażenie, że do kobiety nie dociera, co piszę
A tak strasznie niegrzeczna byłam:
"Ja natomiast prosiłam, aby zainteresowana kotem rodzina skontaktowała się ze mną. Kontakt zarówno mejlowy, jak i telefoniczny do mnie Państwo znacie. Po raz kolejny informuję, że wizytę przedadopcyjną poprzedza rozmowa z osobami bezpośrednio zainteresowanymi kotem. Zanim kogokolwiek z Wieliczki poprosiłabym o wizytację, chciałabym zamienić kilka słów i uzyskać kilka informacji od rodziny, w której kot miałby mieszkać. I od tej rodziny oczekiwałam kontaktu. Dlaczego do nich nie dzwoniłam- wyjaśniłam w poprzednim mejlu.
Dostaliście państwo drogą mejlową informację o kotach pod moją opieką (Scania i Avia), a także pod opieką innych wolontariuszek. Zainteresowani Adopcją, a nie ich pośrednicy (w tym wypadku pani), winni skontaktować się z domem tymczasowym sprawującym opiekę nad konkretnym kotem, w przypadku Scani- ze mną, w przypadku innych kotów- na podane przeze mnie nr telefonów.
W naszej organizacji nie wymieniamy się zdjęciami adoptowanych kotów z pośrednikami, a jedynie między domem docelowym i tymczasowym. Z prostego powodu: Adopcje załatwiamy- co podkreślam po raz enty- bez pośredników.
Pozdrawiam."
Niemiluch ze mnie, nie
